sobota, 4 października 2014

39. Second race for calm.

NOTKA, WAŻNE !! 
+18 !
JustinPOV:
-Justin, wstawaj!- powiedziała radośnie.  Jednak nic sobie z tego nie zrobiłem i odwróciłem się na drugi bok. -Kochanie proszę Cię wstań.- jej głos stawał się coraz bardziej zirytowany.
-Jezus kobieto daj postać chociaż w sobotę. - jęknąłem chowając twarz w poduszkę.
-Nie,a teraz wstań bo zrobię coś czego byś nie chciał. -zagroziła.
-Mhmmm..-odparłem gdyż mój mózg jeszcze w pełni nie funkcjonował. Kiedy jęki Roonie ustały myślałem, że zrozumiała i dała mi w spokoju pospać jeszcze trochę jednak bardziej nic mylnego. Chwilę później poczułem jak zalewa mnie fala lodowatej wody.
-Co jest kurwa?-wrzasnąłem i chciałem wyskoczyć z łóżka jednak zaplątałem się w kołdrę i runąłem na ziemie słysząc jak moja ukochana dziewczyna wybucha śmiechem. Podniosłem się z podłogi i spojrzałem na Roonie, która stała z już pustą miską skręcając się ze śmiechu.
-Bawi cię to kochanie ? -warknąłem.
-Nawet nie wiesz jak bardzo. -ledwo udało jej się powiedzieć przez śmiech.
-Zapłacisz mi za to. -mruknąłem powoli do niej podchodząc jednak ona tego nie zauważyła gdyż dalej się śmiała.
-Już się boję.- powiedziała próbując się uspokoić. Jednak ja byłem już przy niej. - Justin co ty....-zaczęła jednak nie dane było jej skończyć gdyż złapałem ją w pasie i przerzuciłem sobie przez ramię kierując się w stronę łazienki. -Justin proszę nie. -zaczęła piszczeć kiedy odkryła moje zamiary.-Kochanie błagam nie rób tego ja przepraszam. - zaczęła uderzać swoimi rękami w moje plecy wierzgając nogami. -Błagam cię ni...-nie dokończyła kiedy wepchnąłem ją pod prysznic i włączyłem zimną wodę.
Roonie zaczęła piszczeć chcąc się wyrwać jednak jej na to nie pozwoliłem.
-Mówiłem, że mi za to zapłacisz.-zacząłem się śmiać.
-Dobra dobra jesteśmy kwita. Teraz mnie wypuść. -krzyczała.
-Nie nie nie jeszcze chwilę,kochanie. - zaśmiałem się.
-Dobrze ale mi potowarzyszysz, KOCHANIE. -powiedziała i nim się zorientowałem wciągnęła mnie pod strumień zimnej wody.
-Nienawidzę cię, wiesz? -westchnąłem.
-Kochasz mnie. -odparła pewnie.
-Taaa chyba masz rację.- powiedziałem po czym wpiłem się w jej usta. Roonie zarzuciła mi ręce na kark wplatając swoje dłonie w moje włosy. Warknąłem cicho i przyparłem ją do ściany. Moje ręce błądziły po jej ciele aż dotarły do rogów jej koszulki. -Skoro już tu jesteśmy zróbmy z tego pożytek.- mruknąłem zdejmując z niej bluzkę. Moje ręce następnie powędrowały do rozporka jej szortów, które po chwili leżały gdzieś w łazience. Po chwili do szortów dołączył jej stanik oraz majtki. Takim sposobem
Roonie stała przede mną zupełnie naga. Nasze języki toczyły zawziętą walkę o dominację. Wplotłem jedną rękę we włosy dziewczyny, a drugą ściskałem jej biodro. Roonie zdjęła swoje ręce z mojego karku i szybkim zdecydowanym ruchem pozbyła się moich bokserek w konsekwencji czego oboje byliśmy nadzy. Po chwili oderwaliśmy się od siebie ciężko dysząc -Kochanie przyszliśmy tu w ramach małej zemsty,a nie żebym cię przeleciał pod prysznicem ale jeśli tego nie przerwiemy to to zrobię.-wychrypiałem.
-Uhmm...-odpowiedziała tylko stojąc pod ścianą starając się unormować oddech.
Po dokładnym umyciu naszych ciał i wysuszeniu ich zeszliśmy na dół by przygotować sobie coś do jedzenia. Postawiliśmy na naleśniki. Kiedy jedzenie było gotowe wspólnie usiedliśmy przy stole.
-Cieszysz się z powodu dzisiejszego wyścigu, prawda? -zapytałem w trakcie jedzenia.
-Nie masz pojęcia jak bardzo.- odparła radośnie.-A ty?
-Co ja ?
-Nie cieszysz się na dzisiejszy wyścig?
-Ciesze się gdyż wiem, że moja cudowna dziewczyna zmiecie wszystkich z powierzchni ziemi.
-Z pewnością. Ale czekaj....ty nie bierzesz udziału ?
-Nie.
-Dlaczego ? -zapytała zdziwiona.
-Po prostu. Nie chcę. Dzisiaj będę ci kibicował ale obiecuje, że następny wyścig wygram ja.- powiedziałem  i posłałem jej całusa w powietrzu. W zamian otrzymując perlisty śmiech dziewczyny.
-Niech ci będzie panie Bieber. -zachichotała. -Co będziemy robić do wieczora ? -zapytała z pełnymi ustami przez co się zaśmiałem.
-Co tylko zechcesz, księżniczko.
-Awwww to było słodkie. Kochanie ale proszę skończ nocami kiedy śpię oglądać tanie romansidła.
-No dzięki ja tu się staram być romantyczny.-powiedziałem z udawanym smutkiem.
-Kochanie romantyczny a kiczowaty to dwie inne sprawy. -zaśmiała się.
-Dobra, zobaczymy jeszcze. Wracając do twojego pytania może po prostu nie róbmy nic. Jak chcesz to zadzwonimy po ekipę i posiedzimy, a potem pojedziemy razem na płyty.Co ty na to ?
-Brzmi świetnie. - ucieszyła się. -To ja zadzwonię do Taylor i Chrisa, a ty zadzwoń do Ryana i Alexa, okej ? - zapytała na co jej tylko przytaknąłem wyciągając telefon. Roonie w tym czasie pobiegła na górę za pewne po swój. Po trzech sygnałach Ryan odebrał.
-Halo ?
-Siema stary mam propozycję.- zacząłem od razu.
-Dawaj.
-Wpadasz do mnie ? Posiedzimy pogadamy,a potem pojedziemy na płyty. Co ty na to ?
-No spoko. Może zadzwonię do Alexa i Blaisa?
-Do Blaisa właśnie dzwoni Ron, a jak chcesz to możesz zadzwonić po Alexa.- przynajmniej ja nie będę musiał tego robić pomyślałem.
-Spoko to będę za godzinę. -nie mówiąc nic więcej rozłączył się. Akurat kiedy skończyłem rozmowę na dół zeszła Roonie.
- I jak ? -zapytałem.
-Tay z Blaisem przyjdą za jakąś godzinę, a Chris powiedział, że nie ma czasu i musi coś załatwić. Nie wiem o co chodziło ale był dziwnie podenerwowany.- widziałem, że zaczyna się martwić. Podszedłem do niej i objąłem jej ciało ramionami.
-Nie martw się może faktycznie my coś wypadło. Wieczorem pewnie ci wszystko powie.
-Masz rację. -powiedziała i musnęła moje usta.
Ogarnęliśmy trochę dom, Roonie przygotowała coś do jedzenia, ja w tym czasie pojechałem do sklepu po coś do picia. Kiedy skończyliśmy akurat rozbrzmiał dzwonek do drzwi.Roonie pobiegła otworzyć drzwi, chwile później w moim domu ukazała się cała nasza paczka.
-Juuuuuuuuuuustin!- usłyszałem krzyk Ryana, a po chwili poczułem jak wskakuje na moje plecy.
-Spierdalaj, Butler.- powiedziałem śmiejąc się.
-No wiesz Ty ,co tak witać starego przyjaciela.-powiedział z udawanym smutkiem w głosie.
-Wybacz Ryan, ale tylko ja mogę wskakiwać Justinowi na plecy.- rozległ się głos mojej dziewczyny za nami.
-Ona ma rację.- powiedziałem to kończąc tą śmieszną wymianę zdań. Przyciągnąłem Roonie do siebie składając delikatny pocałunek na jej czole, po czym poszliśmy do salonu gdzie wszyscy już byli.
Siedzieliśmy tak z dwie godziny śmiejąc się i rozmawiając. Głównym tematem naszych rozmów był dzisiejszy wyścig, na który nie ukrywajmy wszyscy czekaliśmy. W pewnym momencie Blaise rozmarzył się na temat wygranej, jednak szybko ostudziłem jego zapał gwarantując mu, że to Roonie wygra.  Po wypowiedzeniu tych słów Blaise zaczął udawać, że płacze przytulając się do Taylor i skomląc jakim to Justin Bieber nie jest chujem. Na co wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
Pomimo tego, że każde z nas skończyło 18 lat, każde z nas ma na swoim koncie nie do końca legalne rzeczy, każde z nas chociaż raz uchlało się do nieprzytomności i każde z nas dostało po dupie od życia to i tak w takich momentach jak te kiedy siedzieliśmy w naszym małym zaufanym gronie potrafiliśmy się zachować tak beztrosko jak banda nastolatków z gimnazjum.
-Wiecie co ? –zaczęła Taylor.
-Nie ale zgaduje, że zaraz nam powiesz.-Roonie wyszczerzyła się do niej.
-Nie wkurwiaj mnie, Styles.- warknęła. –A tak serio to doszłam do wniosku, że trzeba Butlerowi znaleźć dziewczynę.
-Przecież on jest gejem. – powiedziałem próbując zachować powagę jednak widząc minę mojego przyjaciela wybuchnąłem śmiechem.
-Mówię poważnie, Bieber. No bo spójrz Ty jesteś z Roonie, Ja z Blaisem, Alex z Crystal, a nasz Ryan jest samotny.
-Przecież jest jeszcze Chris on też nikogo nie ma. –odparłem co spotkało się z poparciem Butlera.
-Chris to Chris jego miłością jest on sam.- parsknęła.- Zachowuje się jak Malik z One Direction. Spróbuj mu zabrać lusterko a Cię zje.- nabijała się z niego, a po chwili dołączyła do niej również Roonie.
-O nieee moja grzywka.-pisnęła machając rękami, a wszyscy zaczęli się śmiać. – O mój Boże żel mi się skończył, co ja zrobię ? – dalej nabijała się z Chrisa.
-Dobra, wystarczy.- wydyszałem nie potrafiąc złapać powietrza ze śmiechu.
-A poza tym.- odezwał się Ryan  kiedy przestał się śmiać.- Po co mi jedna panna na stałe jak wokół tyle pięknych, chętnych pań.
-Stary, gadasz jak kiedyś Bieber i patrz jak skończył.- do rozmowy przyłączył się również Alex.
-Jak niby skończyłem?- warknąłem obejmując siedzącą obok Roonie. Alex nic nie powiedział tylko wyszczerzył się jak osioł do Shreka posyłając mi wymowne spojrzenie. Na co wystawiłem w jego kierunku środkowy palec.
-No właśnie, pieprzyć po trzy laski na wieczór to kiedyś była tradycja Biebera, a teraz ktoś musi zając jego miejsce. – po słowach Butlera poczułem jak ciało Roonie się napina.
-Wystarczy!- syknąłem przyciągając dziewczynę bliżej siebie. Ryan chyba kapnął się co zrobił od razu próbując uratować sytuację zaczął zapewniać, że to było kiedyś itd. |
-Po prostu się już zamknij. –Roonie warknęła będąc rozdrażniona tym wszystkim przez co dopadło mnie poczucie winny. Odsunąłem jej drobne ciało od mojego po czym wstałem i bez słowa wyszedłem z salonu kierując się na górę do mojej sypialni. Kiedy znalazłem się w środku usiadłem na łóżku chowając twarz w dłoniach.
Jak to jest ze w przeciągu kilku minut potrafi się wszystko spierdolić? Chwile temu siedzieliśmy śmiejąc Się do rozpuku, po czym jedno zdanie potrafi rozpierdolić całą atmosferę.
Nie wiem ile tak siedziałem. W pewnym momencie usłyszałem jak drzwi do pokoju się otwierają i zamykają. Chwilę później poczułem jak ktoś łapie moje dłonie i odciąga je od mojej twarzy. Podniosłem wzrok i spotkałem się z brązowymi oczami Roonie. Dziewczyna uklękła przede mną i zamknęła moje dłonie w swoje.
-Co się stało?- zapytała patrząc mi prosto w oczy.
-Nic… -mruknąłem.
-Justin….- westchnęła przeciągle.-Powiedz co cię gryzie. – powiedziała muskając mój policzek opuszkami palców przez co przez moje ciało przeszedł prąd. Westchnąłem cicho.
-Kurwa.- mruknąłem cicho. – Po prostu wiem, że to co robiłem kiedyś nigdy nie zostanie mi zapomniane, że każdy będzie pamiętał mnie jako Justina Biebera tego, który chlał, bawił się, zaliczał… i miał wszystko w dupie. Ja jestem w stanie to znieść bo w końcu byłem taki na własne życzenie. W tym wszystkim chodzi o Ciebie. Mi zrobiło się głupio po tym co powiedział Ryan więc nie wyobrażam sobie co musiałaś poczuć ty. Zawsze znajdą się osoby, które powiedzą, że jesteś kolejną zabawką na jedną noc. Zawsze znajdzie się ktoś kto powie, że jesteś naiwną laską, która prowadza się z męską dziwką. Nie chcę tego. Nie chcę tego dla Ciebie.
-Wystarczy!- powiedziała stanowczo. Złapała moją twarz w dłonie i patrząc prosto w moje oczy rzekła.- To przeszłość, Justin. Przeszłość, której nie zmienisz. I wiesz co ? Nie obchodzi mnie to co ludzie powiedzą. Nigdy nie obchodziło i teraz też nie zacznie. Fakt, dziwnie się poczułam po słowach Butlera ale to nie ma znaczenia. Kocham Cię i wszystko inne mam w dupie. Łapiesz ?
-Gdzieś ty była całe moje życie? –zapytałem.
-Tak się składa, że tuż obok. Jednak był pan zbyt zaaprobowany pieprzeniem panienek, panie Bieber. –powiedziała na co się skrzywiłem. Widząc moją minę westchnęła.- Żartowałam.- mruknęła i wepchnęła mi się na kolana.
-Złaź ze mnie. Ciężko mi, chyba będę musiał ci zacząć serwować samą sałatę. – powiedziałem. Roonie próbowała zsunąć się z moich kolan jednak skutecznie jej to uniemożliwiłem oplatając moje ręce wokół jej talii. – Żartowałem. – mruknąłem przybliżając moja twarz do jej by po chwili złączyć nasze usta.
Kiedy dojechaliśmy na pasy było już po 22, a wyścig miał się rozpocząć o 23. Wszyscy stanęliśmy tam gdzie zawsze i robiliśmy to co zawsze- zwracaliśmy na siebie uwagę. Stałem oparty o maskę samochodu Roonie, a dziewczyna stała przyciskając swoje plecy do mojego torsu. Z braku ciekawszych zajęć zacząłem składać delikatne pocałunki na jej szyi. Kiedy moje usta zetknęły się z jej skórą automatycznie zadrżała mocniej napierając na moją klatkę piersiową. Odgarnąłem jej włosy na jedną stronę by mieć lepszy dostęp i zassałem lekko jej czuły punkt na co cicho jęknęła. Nie uszło to jednak uwadze Taylor, która spojrzała na nas śmiejąc się.
-Justin przestań….- jęknęła kiedy moja ręka zaczęła masować jej brzuch schodząc niżej.
-Nie wiem o czym mówisz.- szepnąłem jej do ucha.
-Justin… tu jest pełno ludzi.- mruknęła. Nagle do głowy wpadł mi pewien pomysł.
-Ej Evans, która godzina ?- krzyknąłem.
-Piętnaście po, a co ?
-Nie, nic.-powiedziałem po czym pociągnąłem Roonie w kierunku opuszczonych magazynów.
-Justin, co ty robisz? –zapytała zdezorientowana podążając za mną.
-Idziemy tam gdzie nie ma ludzi.
-Jus…- zaczęła jednak nie dane jej było skończyć gdyż dotarliśmy na miejsce. Stanowczym ruchem przyparłem ją do ściany wpijając się w jej usta. Roonie automatycznie oddała pocałunek zarzucając ręce na mój kark. Moje ręce zjechały na jej tyłek mocno go ściskając na co jęknęła i chwilę później oplotła swoje nogi wokół mojego pasa. Całowaliśmy się zachłannie jakby od tego zależało nasze życie.
-Mam cholerną ochotę przelecieć cię przy tym murze. – sapnąłem kiedy oderwaliśmy się od siebie. Roonie nic nie mówiąc rozplotła swoje nogi i stanęła przede mną. Pociągnęła mnie za kołnierz mojej kurtki i zaczęła całować moja szyję. Chwilę później poczułem jak jej dłonie mocują się z moim rozporkiem.
-Co ty…? –zacząłem jednak mi przerwała.
-Zamknij się i bież to na co miałeś ochotę zanim się rozmyślę.- warknęła, a mnie dosłownie wmurowało w  ziemie.  W momencie kiedy dotarł do mnie sens jej słów ponownie wpiłem się w jej usta w tym samym czasie zacząłem opinać jej spodnie.
-To będzie szybkie, skarbie. – mruknąłem ciągnąc jej spodnie w dół. W tym samym czasie Roonie zdjęła moje uwalniając gotowego do pracy małego Justina. Zwinnie nałożyłem prezerwatywę i szybkim ruchem złapałem ją za biodra unosząc ku górze by sekundę później opuścić ją prosto na mojego przyjaciela. Roonie głośno jęknęła i wpiła się w moje usta. Oparłem jej ciało o ścianę i zacząłem w nią wchodzić całą moją długością. Po kilkunastu następnych pchnięciach poczułem jak jej ścianki zaciskają się wokół mojego penisa. Chwilę później jej ciałem zawładnął orgazm, dziewczyna wbiła paznokcie w moje plecy jęcząc w moje usta. Sekundę później ja również doznałem spełnienia. Oparłem się czołem o jej czoło próbując unormować oddech. Kiedy już wrócił on do normalności zdjąłem jej drobne ciało z mojego. Ubraliśmy się i doprowadziliśmy do porządku następnie spletliśmy nasze dłonie wracając do reszty.
-Dziękuję, słonko. To było coś. –powiedziałem.
-Polecam się na przyszłość. – powiedziała i ukazała rządek białych zębów.
-Zapamiętam na przyszłość.- rzuciłem zaczepnie. W odpowiedzi uzyskałem jej głośny śmiech. Kiedy  dotarliśmy na miejsce nasze grono powiększyło się o dwie o osoby, a mianowicie Chrisa i Molly. Kiedy Roonie zauważyła tego pierwszego puściła się biegiem po czym wskoczyła mu na plecy.
-Chrriiiiiiis. – krzyknęła.
-Cześć, małpko.- powiedział.
-Mam się czuć zazdrosny ? –zapytałem stając obok nich.
-Nie masz o co. – powiedziała i po chwili siedziała już na moich plecach.
-Gdzie wy byliście, do cholery? –zapytał Blaise. –Nie było was ponad pół godziny za chwilę zaczyna się wyścig.
-Musieliśmy coś załatwić.- odpowiedziała krótko Roonie i zeskoczyła z moich pleców by wpakować swój seksowny tyłek do auta.
Podszedłem do czarnego Fiskera Karmy mojej dziewczyny i wepchnąłem głowę przez okno.
-Pokaż im na co cię stać. –powiedziałem muskając jej usta.|
-Tak zrobię. – przytaknęła. Chwilę później przed nami stanęła Molly z chorągiewką w dłoniach. |
-Powodzenia. –powiedziałem i odszedłem.
Niespełna 10 minut później Roonie stała obok nas z wielkim uśmiechem na twarzy i srebrną walizeczką w rękach.  Wszyscy zaczęli ją ściskać i jej gratulować. Grzecznie czekałem aż wszyscy jej pogratulują. Kiedy to się stało stanąłem za nią obejmując jej w pasie szepnąłem jej do ucha gratulacje. Mocno ją do siebie przytulając. Nagle przed nami pojawił się Chris,
-Roonie, możemy pogadać ?
-Jasne, mów.
-To delikatna sprawa, wolałbym na osobności.
-Ummm…okej. Za chwilkę wrócę.- ostatnie zdanie skierowała do mnie po czym odeszła z Chrisem w stronę gdzie zaledwie pół godziny temu uprawialiśmy sex. Z braku ciekawszych zajęć stanąłem między Ryanem i Alexem słuchając o czym mówią.
Staliśmy tak z 15 minut rozmawiając na temat tego jak dobrze Roonie poradziła sobie z wyścigiem jednak ona w dalszym ciągu nie wróciła z Chrisem. Nagle podbiegła do mnie Molly na jej twarzy malowało się przerażenie, a oczy miała pełne łez.
-Justin ja nie mogę….- zapłakała. – Musisz tam iść…. On ją zabije… błagam cię rusz się. –po jej policzkach spłynęły łzy.
-O czym ty mówisz?- zapytałem kompletnie zdezorientowany.
-Chris, on chce ją zabić. Błagam musisz mi uwierzyć musimy ją ratować. Justin proszę uwierz mi. – z jej oczu kapało coraz więcej łez, a ona sama stała przede mną ciągnąc mnie za kurtkę. Widziałem w jej oczach, że nie kłamie. Nie patrząc na nic puściłem się biegiem w stronę magazynów. 

RooniePOV:
Szliśmy tak w kompletnej ciszy w stronę magazynów gdzie chwilę temu pieprzyłam się z Bieberem. Na samą myśl na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech. Kiedy znaleźliśmy się miedzy budynkami postanowiłam się odezwać.
-Chris, o co chodzi ? –zapytałam. Ten jednak ani drgnął stał plecami do mnie nic nie mówiąc. – Chris ? Odezwiesz się ? –zapytałam. Następne sprawy potoczyły się bardzo szybko. Beadles gwałtownie się odwrócił i dwoma susami pokonał dzieląca nas odległość złapał mnie za szyję i rzucił o ścianę. Stwierdzenie, że byłam w szoku to mało powiedziane.
-Chris co ty….- zaczęłam jednak nie dane mi było skończyć.
-Zamknij się, suko.- warknął. – To koniec, Roonie. Rozumiesz? Twój koniec. Ty i ten twój chłoptaś wszystko spierdoliliście. Nie widziałaś tego, że cię kocham ? Troszczyłem się o Ciebie jak nikt nigdy, a ty poszłaś do Biebera, tego który traktował cię jak gówno. I skoro ja cię nie mogę mieć to nikt nie będzie cie miał, rozumiesz kurwa? –krzyknął i wystawił broń w moim kierunku. To, się bałam było totalnym nieporozumieniem. Byłam cholernie przerażona. – Jesteś nic nie warta dziwką, Roonie.- splunął, a w moich oczach pojawiły się łzy. Ktoś kogo traktowałam jak brata, ktoś kogo kochałam okazał się największym chujem. Nie potrafiłam nic zrobić. Nie potrafiłam się bronić. Po prostu zamknęłam oczy czekając na mój koniec. Nagle usłyszałam czyjś krzyk. Podniosłam głowę i zobaczyłam kilka osób biegnących w naszym kierunku i Chrisa, który nazwał kogoś kłamliwą suką i wycelował bronią w tamta stronę. Ze względu na to, że było ciemno nie widziałam kim byli ci ludzie. Nie wiele jednak myśląc poderwałam się do pionu i rzuciłam w kierunku Beadlesa z zamiarem wyrwania mu broni. Jednak nie wszystko poszło tak jakbym tego chciała. Nie wiedziałam co się dzieje usłyszałam strzał, ból nagle się pojawił, następnie czyjś krzyk, a potem była tylko ciemność .

Od Autorki: 
Po pierwsze  BAAAAAARDZO PRZEPRASZAM ZA OBSUWĘ ALE SZKOŁA PO PROSTU SZKOŁA MI DAJE W DUPĘ.
Po drugie chce tu zobaczyć ponad 10 kom. żebym wiedziała, że to dla kogoś pisze. 
KOCHAAAAM WAS <3 
Ps, Nastepny pojawi się szybciej, na pewno!!!

21 komentarzy:

  1. OMG cudowny, jezu mam nadzieje ze nic jej sie bie stalo. Nie moge sie doczekac kolejnego /Jane :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże Kocham to !!! Tak długo na to czekałam ale było warto :) To jest zajebiste nie mogę się doczekać następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny *.* Czekam z niecierpliwością na następny <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Niesamowity rozdział ;* mam nadzieje że nikomu nic powaznego sie nie stało czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na następny rozdział;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak możesz kończyć w takim momencie?! :(
    Jezzu to jest genialne, czekam nn x

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale się porobiłoo oby nikomu nic się nie stało, ale mam wrazenie, że coś nie tak bedzię z Justinem :c Mam nadzieję, że tylko tak sobie ubzdurałam XD Jemu nie może się nic stać!
    Powodzenia, świetnie piszesz ;*
    Czekam nn nie mogę się doczekać jesteś najlepsza <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy dodasz nowy ? ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Najlepszy blog jaki kiedykolwiek czytalam naprawde czekam nn mam nadzieje ze justiniwi nic sie nie stanie :( jestes niesamowita <3

    OdpowiedzUsuń
  10. http://complicated-truth.blogspot.com zapraszam na mojego bloga:>

    OdpowiedzUsuń
  11. kiedy bedzie nowy rozdzaił ?

    OdpowiedzUsuń
  12. kiedy nowy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń