poniedziałek, 13 października 2014

40. My nightclub.


Ważna notka, misie !!

RooniePOV:
Kiedy się obudziłam jedyne co czułam to piekielny ból głowy. Uchyliłam lekko powieki po czym zamrugałam kilka razy próbując dostosować moje oczy do światła. Kiedy udało mi się otworzyć je całkowicie pierwsze co napotkałam to brązowe oczy przepełnione troską, strachem i miłością.
-Roonie tak się bałem, słonko.- powiedział i złożył delikatny pocałunek na moich wargach.
-Justin...-szepnęłam.- Nic Ci nie jest?
-Nie, dlaczego ?
-B-bo ja zanim straciłam przytomność to słyszałam strzał. Chybił prawda? -zapytałam z nadzieją.
-Nie, kochanie nie chybił.
-Jak to ? -zapytałam. -W takim razie kto?
-Molly.- Justin spuścił głowę.
-Jak to Molly? Co ona ma z tym do cholery wspólnego ?- zapytałam podnosząc się do pozycji siedzącej.
-Kochanie, powinnaś leżeć.
-Nie zmieniaj tematu, Justin.
-Nie wiem. W zasadzie to ona Cię uratowała.
-C-co ? -zająknęłam się. Jakoś trudno mi było uwierzyć, że mój wróg numer jeden uratował mi dupsko. -Co z nią ? Błagam powiedz mi, że żyje. -Cóż pomimo iż nie jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami to nikomu nie życzę śmierci.
-Żyje, jest w szpitalu ma tylko przestrzelony bark.
-Chciałabym do niej pojechać. -nie wierzyłam sama w to co mówię.
-Kochanie,powinnaś leżeć i odpoczywać.
-Justin, ja nie umieram. Ja tylko uderzyłam się w głowę i straciłam przytomność. Czuje się dobrze. Naprawdę.- dodałam widząc jego minę po czym złapałam go za kark przyciągając do siebie złączyłam nasze usta.
Niespełna godzinę później wraz z Justinem weszliśmy do szpitala. Podeszłam do recepcji gdzie siedziała niezbyt przyjemnie wyglądająca kobieta.
-Słucham ? -zapytała  i wykrzywiła mordę jakby wpierdoliła cytrynę.
-Szukam Molly Forbes. Przestrzelony bark. -warknęłam.
-Z rodziny ?
-Siostra.- powiedziałam coraz bardziej zirytowana.
-3 piętro pokój 315.
Bez słowa odeszłam ciągnąc za sobą Justina, który oczywiście zwrócił mi uwagę, że nie musiałam być taka oschła. Jednak postanowiłam tego nie komentować. Kiedy dotarliśmy na 3 piętro zobaczyłam siedzącą na korytarzu Amy.  Kiedy stukot moich butów rozszedł się po korytarzu szatynka podniosła wzrok.
-Po co tu przylazłaś,Styles? -zapytała.
-Potańczyć Hula.- odparłam z ironią. Na co usłyszałam za sobą stłumiony chichot Justina.
Miałam już wchodzić do sali kiedy zatrzymał mnie głos tej idiotki.
-Po co do niej idziesz? Nie wchodź tam. - powiedziała swoim skrzeczliwym głosem.
-Trzymaj Ryj , Moore i się nie wpierdalaj. -syknęłam. -A ty tutaj na mnie poczekaj, proszę. Chcę z nią sama porozmawiać. -powiedziałam całkowicie zmieniając ton głosu w stosunku do Justina. Na co on tylko skinął głową i musnął moje czoło.
Weszłam do pomieszczenia gdzie panował półmrok. Rolety były zasłonięte, na środku pokoju stało tylko jedno łóżko, ma którym leżała drobna blondynka odwrócona twarzą do okna, a do jej ciała było pełno podłączonych urządzeń, które monitorowały jej stan.
-Amy, mówiłam Ci, że nie chce mi się z tobą gadać. -powiedziała głosem wypartym z emocji nie odwracając głowy.
-Nie jestem, Amy.- na dźwięk mojego głosu  odwróciła głowę tak szybko, że o mało nie skręciła sobie karku.
-Styles, co ty tutaj robisz? -zapytała o dziwo spokojnie.
-Szczerze mówiąc to zadawałam sobie to pytanie całą drogę. -mruknęłam na co blondynka się zaśmiała. -Jednak chyba przyszłam podziękować i porozmawiać.
-Siadaj. -wskazała krzesło stojące obok jej łóżka. Jak chciała tak zrobiłam.
-Posłuchaj ja naprawdę dz...- zaczęłam jednak od razu mi przerwała.
-Wiem co chcesz powiedzieć ale wstrzymaj się z tymi podziękowaniami, uwierz mi, że na nie nie zasłużyłam. -powiedziała tonem przesiąkniętym poczuciem winy. Pierwszy raz ją widziałam w takim stanie.
-Co masz na myśli ? Justin mi powiedział, że to ty mnie uratowałaś.
-Roonie...- zaczęła. - To była moja wina, że się tam znalazłaś. Ja mu w tym wszystkim pomagałam. Te esemesy, zdjęcia w szafce to wszystko była moja robota. Pewnego dnia Chris do mnie przyszedł i powiedział, że jeśli mu nie pomogę to ty tak czy inaczej zginiesz, a ja do Ciebie dołączę. Bałam się dlatego się zgodziłam. Robiłam wszystko co mi kazał, bo po prostu się bałam. Wczorajszy plany był prosty. Po wyścigu Chris miał Cię tam zabrać pod pretekstem rozmowy, a ja w tym czasie miałam pilnować Justina żeby cię nie szukał. Jednak nie potrafiłam tego zrobić. Kiedy tylko się dowiedziałam, że poszłaś z Chrisem od razu pobiegłam do Justina. Na początku mi nie wierzył w zasadzie mu się nie dziwie, wtedy zaczęłam płakać i praktycznie błagałam go żeby mi po prostu zaufał i poszedł ze mną. Udało się. Kiedy zobaczyłam Cię i Chrisa, który do Ciebie celuje dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że on na prawdę chce Cię zabić. Przez ten cały czas myślałam a przynajmniej wmawiałam sobie, że blefuje jednak nic podobnego on naprawdę chciał Cię zabić. I  pomimo tego, że nie jesteśmy przyjaciółkami, pomimo że zawsze skakałyśmy sobie do gardeł to nie chciałam twojej śmierci. Wiem, że pewnie masz mnie za puszczalską dziwkę i w zasadzie masz prawo o mnie tak myśleć. Wiem, że zrobiłam ci straszne świństwo z czego zdałam sobie sprawę dopiero kiedy zobaczyłam jak Beadlaes w Ciebie celuje. Wiem, że to pewnie niczego nie zmieni ale przepraszam, Roonie. Naprawdę przepraszam. -ostatnie zdanie wyszeptała, a z jej niebieskich oczu wyleciało kilka łez. Wiem, że mówiła szczerze. I nazwijcie mnie jebniętą nie mam jej tego za złe,a nawet ją rozumiem. Jeżeli w grę wchodzi swoje życie zrobisz wszystko się uratować. Nie zważając na konsekwencje. Siedziałam tak i patrzyłam na płaczącą dziewczynę przede mną. W mojej głowie toczyła się wojna myśli. Nie wiedziałam jak mam się zachować, czy co powiedzieć. Jednak po chwili zebrałam się w sobie i wypowiedziałam słowa, których przysięgam, że nigdy bym nie pomyślała, że wypowiem je w kierunku Forbes.
-I tak dziękuję. - powiedziałam.
-C-co? - spojrzała na mnie z niedowierzaniem.
-Dziękuję. Bo jednak naraziłaś się i postanowiłaś mi pomóc. Masz rację nienawidziłam Cię za to co zrobiłaś ale przyjmuję przeprosiny.
-N-naprawdę ?
-Tak, Molly. Naprawdę. Nie wierzę, że to powiem ale zapomnijmy o tym co było, co ty na to ?
-Nie wierzę, że to powiedziałaś ale zgoda. Zapomnijmy.- zachichotała.
-No i zajebiście. A teraz dwie sprawy po pierwsze skończ się mazać bo jak ktoś wejdzie to pomyśli, że cię pobiłam, a po drugie zrób coś z tym pitbullem pod drzwiami bo o mało mnie nie pogryzła jak chciałam tutaj wejść. -powiedziałam. Molly spojrzała na mnie po czym obydwie wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem. Chwile później w drzwiach ukazała się brązowa czupryna Justina.
-Wszystko okej ? -zapytał. -Było tak cicho, że pomyślałem, że udusiłaś ją poduszką czy coś jednak usłyszałem śmiechy.
-Spoko, Bieber jak widać żyje, a Roonie nie pójdzie za mnie siedzieć. - zachichotała, a ja zaraz za nią. Kto by pomyślał, że ja Roonie Styles będę się śmiała razem z Molly a nie z tego co robi Molly.
-Całe szczęście. - zaśmiał się. -Nie chciałem wam przeszkadzać w brataniu się czy co tam robicie ale Roonie, dzwonił Anderson i prosił nas żebyśmy przyjechali.
-Okey. Trzymaj się, Forbes. - rzuciłam na odchodne.
-Cześć, Roonie. -posłała mi lekki uśmiech. Weszłam z jej sali nie zwracając uwagi na Amy siedzącą przed jej salą złapałam Justina za rękę i skierowaliśmy się w stronę wyjścia ze szpitala.
***
-Chciał pan mnie widzieć. -powiedziałam wchodząc do gabinetu Andersona.
-Tak tak. Witam Veronico. Siadaj proszę. -wskazał na fotel na przeciw jego.
-Dziękuję.-skinęłam głową i usiadłam.
-Jak to się stało, że pan Christian Beadles chciał panią zabić ?-zapytał.
-Dobre pytanie. Przesłuchaliście go ?
-Tak jednak nie chce z nikim rozmawiać za wyjątkiem Ciebie.
-W takim razie zaprowadźcie mnie do niego. - powiedziałam.
-Nie! -do rozmowy dołączył Justin.
-Zgodzę się tutaj z panem Bieberem. Nie sądzę, żeby to było bezpieczne.
-Niby dlaczego ?
-Na litość boską, Roonie ten kutas chciał cię zabić.- Justin prawie krzyczał.
-Nic mi nie zrobi, znam go. Uspokój się.- powiedziałam.
-Jak ja się mam kurwa uspokoić ?! Ktoś kogo uważałem za przyjaciela i ty również wczoraj stał z jebaną bronią wycelowaną w twoją głowę, ty chcesz z nim być sam na sam w jednym pomieszczeniu jak ja mam być kurwa spokojny ?!
-Nie dramatyzuj. -westchnęłam. -Przecież jestem w budynku pełnym POLICJANTÓW. Nic minie będzie, Justin. Z resztą podjęłam już decyzję i jej nie zmienię.
-Świetnie. To idź. Powodzenia. -warknął po czym wstał i tak po prostu wyszedł. Westchnęłam głośno i spojrzałam na Andersona, który siedział nic nie mówiąc.
-Przepraszam za niego.
-Nie przepraszaj. Rozumiem go, martwi się o Ciebie, To normalne jeżeli ktoś kogoś kocha.
-Taak. Możemy iść ?
-Jesteś tego pewna ? -zapytał.
-Tak jestem. -odpowiedziałam krótko. Mężczyzna  nic już nie powiedział tylko zaprowadził we właściwe miejsce. Szliśmy tak pustym korytarzem gdzie po obu stronach znajdowały się masywne metalowe drzwi. Ogarniająca nas cisza była nawet lekko przerażająca. Gdyż jedyne co było słychać to odgłosy naszych kroków. Szłam tak za policjantem zastanawiając się nad tym jak przebiegnie nasza rozmowa. Jak to będzie wyglądało. Czego się dowiem. Pochłonięta myślami nie zauważyłam kiedy mężczyzna się zatrzymał przez co wpadłam na niego.
-Przepraszam. -wymamrotałam.
-Nic się nie stało. Wszystko okej ? Jeżeli nie chcesz tego robić to nie musisz. - zapewniał.
-Nie nie wszystko okej, chcę to zrobić.
-Dobrze, a więc tak wejdziesz tam sama gdyż przy policjantach nic nie powie. Ja będę jednak wszystko obserwował stąd. -wskazał na wizjer w drzwiach. Jeżeli cokolwiek by się działo od razu wychodź. Ja jestem w pogotowiu, rozumiesz?
-Tak. -odparłam krótko po czym weszłam do pomieszczenia. Widok jaki zastałam lekko mnie przeraził. To nie był ten sam Chris. Miałam wrażenie, że przede mną siedzi całkiem obcy mi człowiek. Jego oczy były puste, takie zimne pozbawione jakichkolwiek emocji, na twarzy widniał kilku dniowy zarost, a na ustach błąkał się dziwny uśmieszek. Wyglądał jak szalony.
-Proszę proszę kto postanowił mnie odwiedzić. -odezwał się lodowatym tonem.
-Czego jeszcze ode mnie chcesz? -warknęłam siadając naprzeciwko niego.
-Kochanie ja jeszcze  nic nie zrobiłem.
-O mało co mnie nie zabiłeś Chris!- krzyknęłam. -Dlaczego ? Powiedz mi kurwa dlaczego  ? -wykrzyczałam, a oczy napełniły mi się łzami jednak nie pozwoliłam im wypłynąć.
-Chcesz wiedzieć dlaczego ? -zapytał z nutką kpiny w głosie. -Powinnaś wiedzieć, przecież ty zawsze wszystko wiesz najlepiej.
-Nie rozumiem.
-To jest kurwa bardzo proste! Miałem powoli dosyć tego jak praktycznie zawsze było tak jak ty chciałaś, że zawsze robiłaś tak, że każdy musiał koło Ciebie skakać.  Rób tak dalej,a stracisz wszystkich wokół w bardzo szybkim czasie.  Jak mówiłem,praktycznie zawsze każdy musi kolo ciebie latać, a ty prawie palcem nie kiwniesz i uważasz się za jakąś najważniejszą i nie wiadomo kogo, a tak naprawdę to wszyscy są równi, tylko że chyba tego nie widzisz bo za bardzo jesteś zapatrzona w siebie. Tak samo jak nie dostrzegłaś tego, że Cię kocham tylko poleciałaś do Biebera. Nigdy nie doceniłaś tego, że zawsze byłem przy tobie Ja! Nie Ryan, Nie Bieber, nie twoja matka, nie twój ojciec  zawsze ja. Ale taka księżniczka jak ty tego nie dostrzegła.
- I dlatego postanowiłeś mnie zabić ?!
-Tak jak powiedziałem, jeżeli nie będę miał Cię ja to nikt nie będzie Cię miał. -warknął, a jego oczy pociemniały.
-Jesteś chory, Chris. Nie poznaje Cię. - szepnęłam.
-Nie jestem, kurwa chory! -ryknął. - Po prostu chcę Ciebie! Ja nigdy bym cię nie uderzył, nigdy bym cię nie okłamywał tak jak robi to Bieber.
-O czym ty mówisz? Jakie okłamywał. - zapytałam zdezorientowana. Na co Chris się tylko krzywo uśmiechnął.
-Oj kochanie jesteś taka naiwna.- powiedział. - Pamiętasz dzień kiedy dostałaś od niego w pysk ? -zapytał i nie czekając na odpowiedź kontynuował.- Oczywiście, że pamiętasz. To ja go doprowadziłem do takiego stanu , biznes nie poszedł po naszej myśli i się nasz Justinek zdenerwował.
-Jaki biznes? Co ty pieprzysz, Beadles? |
-Niech ci Bieber powie. Ja skończyłem. - powiedział i oparł sie o oparcie krzesła zakładając ręce na piersi. - A teraz z łaski swojej  wypierdalaj stąd, księżniczko. -  warknął.
- Dlaczego taki jesteś ? -szepnęłam będąc na skraju łez.
-Powiedziałem wypierdalaj. -ryknął kompletnie ignorując moje pytanie. Wystraszona zerwałam się z krzesła i otworzyłam drzwi. Kiedy miałam je już zamknąć odwróciłam się do Chrisa. - Zmarnowałeś pół mojego życia.-szepnęłam, a  pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.
-Wszystko w porządku? -zapytał Anderson kiedy wracaliśmy.
-Tak. -ucięłam. -Dziękuję, ja już pójdę jeżeli coś jeszcze by się działo proszę dzwonić.
-Jasna sprawa. Do zobaczenia, Veronico.
-Do widzenia. -odpowiedziałam i wyszłam z komisariatu. Kiedy tylko wyszłam z budynku poczułam czyjeś ręce oplatające moją talię.
-Przepraszam.-wymamrotał w moją szyję. -Nie chciałem na Ciebie krzyczeć, ja po prostu się o Ciebie martwię, słońce.
-Wiem. -powiedziałam i odwróciłam się tak, żebym mogła zobaczyć jego twarz. Złapałam jego twarz w dłonie i złożyłam lekki pocałunek na jego ustach. Potem kolejny i kolejny. Doskonale wiedziałam jak go rozproszyć i właśnie teraz mam zamiar to wykorzystać.
-Kochanie...-mruknęłam w jego usta szarpiąc lekko jego włosy na co jęknął. p Powiedz mi *buziak* jaki *buziak masz *buziak* biznes z Chrisem ? - oderwałam się od niego i spojrzałam prosto w jego oczy, w których mogłam dostrzec panikę.
-Roonie ja....-zaczął jednak od razu mu przerwałam stawiając sprawę jasno.
-Nawet się kurwa nie waż wciskać mi jakiś bajek.
-Sprzedaję dragi w moim klubie nocnym.-wypluł to zdanie na jednym wydechu.

Od Autorki:
Będę się streszczać obiecuję !
1. Postanowiłam, że jeżeli ktoś ma jakieś pytania dot. mnie i mojej osoby, bądź Fury. Pod tym rozdziałem zostawiajcie w kom. pytania. Na wszystkie odpowiem !!
2. Dziękuję za 21 komentarzy !! Mam nadzieję, że zawsze już ich tyle będzie , serio cieszyłam się głupi do sera.
3. Rozdział jest krótki ale myślę, że treściwy. I wiem, że obiecałam, że bd rozdziały normalnie,a znowu dd w pn a nie w weekend. Ale nie miałam siły. Dodam tylko, że rozmowa między Chrisem,a Roonie jest z życia wzięta.
KOCHAM WAS I KOMENTUJCIE TAK ŁADNIE PROOOOOSZĘ <3 + PAMIĘTAJCIE O PYTANIACH !!

10 komentarzy:

  1. Świetny jest ,a Ty dobrze o tym wiesz :* ,bo ciągle Ci to mówię /C

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietny ;* pisz dalej.. życzę weny :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Idealny jest ,czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  4. weź długopis i kartkę ;p 1. Napisz imię osoby płci przeciwnej.

    2. Który kolor najbardziej lubisz: czerwony, czarny, niebieski, zielony czy żółty?

    3. Pierwsza litera twojego imienia?

    4. Miesiąc urodzenia?

    5. Który kolor bardziej lubisz czarny czy biały?

    6. Imię osoby tej samej płci.

    7. Ulubiony numer?

    8. Wolisz jezioro czy morze?

    9. Napisz życzenie (możliwe do spełnienia!).

    Skończone – zobacz poniżej:

    Odpowiedzi

    1. Kochasz tę osobę.

    2. Jeżeli wybrałaś /eś:

    Czerwony – twoje życie jest pełne miłości. Czarny – jesteś konserwatywna /y i agresywna /y. Zielony – twoja dusza jest zrelaksowana i jesteś osobą na luzie. Niebieski – jesteś spontaniczna /y i kochasz całusy i pieszczoty tych, których kochasz. Żółty- jesteś bardzo szczęśliwą osobą i udzielasz dobrych rad tym, którzy są w dołku.

    3. Jeżeli pierwsza litera twojego imienia jest:

    A-K - masz w sobie dużo miłości, którą ofiarujesz bliskim i przyjaciołom.

    L-R - Próbujesz cieszyć się życiem na maxa a twoje życie uczuciowe wkrótce rozkwitnie.

    S-Z - lubisz pomagać innym a twoje przyszłe życie uczuciowe wygląda bardzo dobrze.

    4. Jeśli urodziłaś /eś się w:

    Styczeń – Marzec Rok minie ci bardzo dobrze i odkryjesz, że zakochasz się w kimś zupełnie nie oczekiwanym.

    Kwiecień - czerwiec Twój związek (uczuciowy) jest bardzo silny, będzie trwał długo i pozostawi wspaniałe wspomnienia na zawsze.

    Lipiec- wrzesień Będziesz mieć wspaniały rok i doświadczysz dużą zmianę w życiu na lepsze.

    Październik – grudzień Twoje życie uczuciowe nie będzie zbyt wspaniałe, ale w końcu odnajdziesz swoją bratnią duszę.

    5. Jeśli wybrałaś /eś

    Czarny: twoje życie obierze inny kierunek, co będzie dla ciebie bardzo korzystne i bardzo cię to ucieszy.

    Biały : Będziesz mieć przyjaciela, któremu można będzie całkowicie zaufać i zrobiłby dla ciebie wszystko, ale ty możesz sobie z tego nie zdawać sprawy.

    6. Ta osoba jest twoim najlepszym przyjacielem.

    7. To jest ilość twoich bliskich przyjaciół w twoim życiu.

    8. Jeśli wybrałaś /eś:

    Jezioro: Jesteś lojalnym przyjacielem i kochanką /iem.

    Morze: Jesteś bardzo spontaniczna /y i lubisz zadowalać ludzi.

    9. To życzenie spełni się tylko wtedy, gdy wstawisz ten test do 5 innych odp w ciągu jednej godziny. Wklej je do 10 innych komentarzy spełni się przed twoimi następnymi urodzinami

    OdpowiedzUsuń
  5. kiedy bedzie nowy ?? *.*

    OdpowiedzUsuń