niedziela, 30 listopada 2014

44. I can't believe!


RooniePOV:
Kilka tygodni później.
Kiedy tylko otworzyłam oczy od razu je zamknęłam. Wczoraj zapomniałam zasłonić okna, na skutek czego pierwsze co zobaczyłam to oślepiające światło słoneczne. Zamrugałam kilka razy by przyzwyczaić moje oczy do światła. Kiedy w końcu mi się to udało spojrzałam w dół gdzie pomiędzy moimi piersiami spoczywała głowa Justina. Zaśmiałam się na ten widok cicho i wtopiłam swoje palce w jego włosy na co chłopak mruknął coś pod nosem wtulił się we mnie jeszcze bardziej będąc dalej pogrążony w głębokim śnie. Postanowiłam go jeszcze nie budzić i poukładać sobie w głowie dzisiejszy dzień. Wraz z Ryanem, Blaisem i Tay planowaliśmy ten dzień już od ponad tygodnia i gdyby coś poszło nie po mojej myśli to była bym delikatnie mówiąc wkurwiona. Spojrzałam na zegarek i kiedy zobaczyłam godzinę 13 postanowiłam obudzić mojego śpiącego królewicza gdyż za godzinę pojawi się tutaj Ryan.
-Justin.- szepnęłam przejeżdżając dłonią po jego policzku. -Skarbie, obudź się. - powiedziałam troszeczkę głośniej na co mruknął coś niezadowolony. - Jusiiiiiin, kochanie. - szepnęłam mu słodko do ucha przy okazji lekko przygryzając jego płatek. Kiedy na ustach chłopaka pojawił się delikatny uśmiech wiedziałam, że już nie śpi. -Dzień dobry, kochanie. -powiedziałam i cmoknęłam go w usta uśmiechając  się przy tym jak debil.
-Mmmm..Dzień Dobry, słoneczko.- wymruczał po czym przeniósł swoje ciało tak, że lerzał obok mnie. Nie zastanawiając się długo szybkim ruchem usiadłam na nim okrakiem po czym wpiłam się w jego usta. Na początku był zaskoczony jednak szybko ogarnął sytuację i przyciągnął mnie bliżej pogłębiając pocałunek. Wtopiłam palce w jego włosy i lekko za nie pociągnęłam na co Justin mocniej wbił palce w moje biodra. Kiedy zaczynało mi brakować powietrza oderwałam się od niego ciężko dysząc.
-Wszystkiego Najlepszego, kochanie. - jeszcze raz musnęłam jego usta.
-Dziękuję.- kolejny buziak. - Jak tak mają wyglądać każde moje urodziny to chce je mieć codziennie. -powiedział,  a ja się zaśmiałam po czym położyłam głowę na jego klatce piersiowej i wsłuchałam się w rytmiczne bicie jego serca. Justin jedną ręką ugniatać mój pośladek, a drugą jeździł wzdłuż mojego kręgosłupa przez co przeszły mnie dreszcze. Nie wiem ile czasu tak leżeliśmy kiedy nagle drzwi od pokoju otworzyły się z hukiem, a do środka wparował Ryan wraz z Blaisem i Taylor. Nie patrząc na nic cała trójka wpakowała się do naszego łóżka i rzuciła się na nas.
-Wszystkiego Najlepszego, stary !!- krzyknęli chłopcy, a Justin leżał w bez ruchu ogarniając co tak właściwie się dzieje.
-Dzięki chłopaki. A teraz, że tak to ujmę wypierdalać z mojego kurwa łózka! Roonie nie przepada za sexem grupowym.- wyszczerzył się bezczelnie za co dostał poduszką po głowie.
-Dobra dobra, Bieber nie przyszliśmy tutaj uprawiać dzikiej orgii. Zbieraj swoje dupsko z łóżka i za 10 minut wychodzimy. - powiedział Blaise i cała trójka zniknęła za  drzwiami.
-No Bieber, słyszałeś. Zbieraj swoje dodam sexowne dupsko. - powiedziałam śmiejąc się.
-Ale ja nie chcę, wolę ten dzień spędzić z tobą tutaj. -zaczął marudzić.
-Kochanie....-zaczęłam jeździć palcem po jego klatce piersiowej. -Jeżeli teraz grzecznie pójdziesz z chłopakami to obiecuję Ci, że wieczorem dostaniesz najlepszy prezent pod słońcem.- po zakończeniu zdania pociągnęłam za gumkę od jego bokserek. Justin jak oparzony wyskoczył z łózka i zaczął szukać ubrań przez co wybuchnęłam głośnym śmiechem i również wstałam.
Jakieś 20 minut później zostałyśmy same wraz z Tay. Zrobiłyśmy sobie po kawie i usiadłyśmy przy wyspie kuchennej.
-Dobra więc jaki plan, szeregowa Styles? -zapytała rozbawiona.
-A więc pułkowniku Evans. Chłopcy zabawią Biebera do 19. My w tym czasie musimy odebrać samochód, podrzucić go do Vince'a na ostatnie poprawki. Jechać odebrać drugi prezent, wrócić po samochód, jechać do clubu tam dopiąć wszystko na ostatni guzik,a potem bawić się.- wyszczerzyłam się do niej w uśmiechu.
-Okey.- powiedziała i pociągnęła łyk swojej kawy. Rozmawiałyśmy tak jeszcze jakiś czas kończąc nasze napoje gdy nagle Taylor skamieniała.
-Yyyy....Roonie nie wiem jak my to kurwa zrobiłyśmy ale jest za piętnaście piąta.
-Co kurwa?!- zarwałam się patrząc na zegarek. -Kurwa mać, jedziemy.- powiedziałam i obie wybiegłyśmy z domu. Bałam się, że nie zdarzę gdyż każda z rzeczy które miałam do wykonania mieściła się w innej części miasta, a jak wiadomo LA nie należy do najmniejszych. Po jakiś 30 minutach znalazłam się pod salonem samochodowym gdzie miałam odebrać pierwszy prezent dla Justina od całej naszej paczki.
-Dzień dobry, moje nazwisko Styles przyszłam odebrać samochód.
-Witam, proszę panie za mną. -powiedziała drobna blondynka o zielonych oczach.
Po podpisaniu kilku papierków kobieta wręczyła mi kluczyki. Podziękowałam jej i ruszyłam w stronę samochodu. Jechałam nowym samochodem Justina,  i muszę przyznać, że był zajebisty i coś czuję, że nie raz go pożyczę. Jakiś czas później dojechałam na miejsce gdzie czekała już na mnie Taylor gdyż jechała ona moim samochodem. Dogadałam się z Vincem co i jak, zostawiłam samochód i pojechałam do jubilera po odbiór prezentu ode mnie. Znowu ta sama otoczka Dzień Dobry blah blah blah Przyszłam odebrać blah blah blah Dziękuję blah blah blah...Następnie udałam się z powrotem do Vince'a po samochód i stamtąd prosto do clubu mojego chłopaka.
Kiedy stanęłam pod clubem spojrzałam na deskę rozdzielczą na zegarek była 18:58. Idealnie- pomyślałam. Wysiadłam z samochodu i prawie pobiegłam w stronę wejścia.
W środku znajdowała się już masa ludzi. Stanęłam na placach i zaczęłam szukać potrzebnej mi osoby. Kiedy wreszcie ją dostrzegłam przecisnęłam się między ludźmi by dotrzeć do celu.
-Ashton, wszystko gotowe możemy ściągać Justina. -chłopak skinął głową i oboje skierowaliśmy się do biura Justina gdzie jedynie tam było cicho. Weszliśmy do środka i zamknęliśmy drzwi. Ashton od razu wyciągnął telefon, wybrał numer mojego chłopaka i dał na głośnik. Po 3 sygnałach Justin odebrał.
-Co jest, stary ?
-Justin mamy problem powiedział poważnym tonem lecz na jego twarzy malowało się rozbawienie.
-Co się stało ?
-Nie ma na to czasu. Przyjeżdżaj do clubu jak najszybciej. -udawał zdenerwowanego.
-Daj mi 10 minut. -powiedział  i się rozłączył. Kiedy upewniliśmy się, że połączenie zostało zakończone wybuchnęliśmy śmiechem.
-On mnie zabije.- powiedział przez śmiech.
-Nie martw się wezmę to na siebie,a  teraz chodź uciszyć tą hołotę bo on tu zaraz będzie.
Wyszliśmy z biura i poszliśmy na sale. Ashton próbował ich jakoś uciszyć jednak na marne. Weszłam na podest z rurą i  tym momencie wszystkie oczy spoczęły na mnie.
-Z łaski swojej zamknijcie mordy bo za chwilę bd tutaj Bieber.- posłałam im fałszywy uśmiech i zeszłam ze "sceny" , a na sali zrobiło się cichutko. Wyszłam przed club akurat w momencie kiedy chłopcy podjechali. Justin wyskoczył z auta jak poparzony ledwo mnie zauważając.
-Roonie? Co ty tutaj robisz? - zapytał.
-Emm.... no bo...eee może lepiej tam nie wchodź. - udawałam zdenerwowaną lecz miałam ochotę wybuchnąć śmiechem.
-Co tam się kurwa stało ?- zapytał zły mijając mnie wszedł do clubu ja zaraz za nim. Kiedy tylko przekroczyliśmy próg wszyscy zgromadzeni zgodnie wykrzyczeli "Wszystkiego Najlepszego" . Justin stanął jak wryty nie wiedząc co ze soba zrobić. Chwilę później odwrócił się w moją stronę patrząc na mnie z niedowierzaniem.
-To twoja sprawka?
-Nie, kopciuszka. - zachichotałam. Justin zerwał się z miejsca by chwilę później trzymać mnie w ramionach, podniósł mnie i okręcił w okół własnej osi delikatnie mnie całując.
-Dziękuję, kochanie. Jesteś najlepsza.- powiedział,a chwilę później rozbrzmiała muzyka. Wszyscy zaczęli się bawić, składać Justinowi życzenia i wręczać prezenty. Kiedy w końcu chyba wszyscy złożyli Justinowi życzenia podeszliśmy do naszej grupki. Lekko skinęłam głową po czym wszyscy skierowaliśmy się w stronę wyjścia. Justin posłał mi spojrzenie typu" Gdzie my znowu kurwa idziemy? Chcę usiąść i się napić. "  Wyszliśmy na zewnątrz jako ostatni gdzie wszyscy stali w szeregu zasłaniając prezent. Stanęłam naprzeciw zdezorientowanego Justina i zaczęłam "przemowę"
-Silnik chrysler V8, chłodnica wylotu powietrza, sterowany cyfrowo, podwójne nitro, napęd 4x4. I mogła bym tak wymieniać do końca. Wszystkiego Najlepszego, Jusitn. -powiedzieliśmy wszyscy po czym odsunęliśmy się tak, że Justin stał przed swoim nowym czarno-złotym Audi R8 PPI.
-Ja pierdole.- powiedział nie dowierzając. -W-wy kupiliście mi to ? -zapytał.
-Yup. -powiedział Ryan. -Nie stój jak debil bo pomyślę, że ci się nie podoba.
-Żartujesz? Jesteście KURWA najlepsi !!!- wykrzyknął i podszedł do nas. -Mam kurwa najlepszych przyjaciół na ziemi. I oczywiście dziewczynę.- Objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie.
Po całej ekscytacji autem wróciliśmy do środka i zaczęliśmy się bawić. Wszyscy pili, tańczyli i po prostu zajebiście się bawili. Justin nie dostępował mnie na krok aż do teraz kiedy po prostu musiałam iść do kibla. Kiedy załatwiłam swoje potrzeby wróciłam na sale z zamiarem znalezienia Justina kiedy nagle podbiegła do mnie Molly, której wcześniej jakoś nie widziałam.
-Siema Forbes. -powiedziałam.
-Tak tak siema. Roonie jest problem.
-Jaki ?
-Kojarzysz Cindy?  cycata cheerkederka, lepiła się do Matta pół  3 klasy potem przerzuciła się na Justina.
-No powiedzmy, co z nią ?
-Przypadkiem usłyszałam jej plan. Ma zamiar ućpać Justina i delikatnie mówiąc zaszkodzić waszemu związkowi. Wiesz co mam na myśli. Więc lepiej znajdźmy któregoś z nich zanim dojdzie do tragedii.
-Kurwa Mać. -warknęłam. Chodź !- szukałam Justina wzrokiem przy stolikach jednak nigdzie go nie widziałam. Zaczynałam się już naprawdę denerwować  kiedy Molly szarpnęła moje ramię wskazując bar gdzie siedział Justin z Ryanem pijąc piwo  i o czymś zawzięcie dyskutowali. Nagle obok Jusitna pojawiła się Cindy tak, że chłopcy jej nie zauważyli dałam znak Molly i obie ruszyłyśmy w ich kierunku. Kiedy już byłam prawie na miejscu zobaczyłam jak Molly sięga po woreczek z jakimś białym proszkiem. W momencie kiedy dziewczyna chciała wsypać zawartość opakowania do szklanki Justina złapałam ją za nadgarstek i go wykręciłam przez co dziewczyna wydała z siebie pisk, który przykuł uwagę Ryana i Justina.
-Nie radzę Ci kurwa tego robić. -warknęłam. - Dziewczyna widząc moją minę próbowała się tłumaczyć jednak przerwała jej Molly na co popatrzyłam na nią z lekkim szokiem gdyż nie sądziłam, że ona tak potrafi.
-Zamknij pysk. -syknęła. - Zabieraj stąd swoje plastikowe cycki zanim ci kurwa obije ryj. I następnym razem skończysz gorzej.
-Na co się gapisz? Wypierdalaj stąd. -warknęłam i puściłam jej rękę. Laska od razu zwiała. Spojrzałyśmy na siebie z Molly po czym wybuchnęłyśmy śmiechem i przybiłyśmy sobie piątkę dopiero odchrząknięcie Ryana przypomniało nam o ich obecności.
-Ekheem... powiecie nam co to było? -zapytał Ryan.
-Podsłuchałam jak Cindy chwali się swoim psiapsiółką, że chcę dosypać Justinowi jakiegoś gówna do drinka, ućpać go i najprawdopodobniej zaciągnąć do łóżka. Powiedziałam o tym Roonie i w ostatniej chwili zapobiegłyśmy możliwej katastrofie. -powiedziała Molly i wzruszyła ramionami.
-Ja pierdole co za tempa idiotka.- westchnął Justin. Nagle Ryan zerwał się z siedzenia i poprosił Molly do tańca. Takim oto sposobem zostałam sama z Justinem. Chłopak złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie wbijając się w moje usta.
-Dziękuję mój Aniele.- powiedział kiedy się ode mnie oderwał.
-Nie ma za co. Teraz chodź mam coś dla ciebie.
-Ale już dostałem prezent.
-Ale tamten był od nas, teraz ode mnie. -powiedziałam i pociągnęłam go w stronę biura. Kiedy znaleźliśmy się w środku podeszłam do biurka i wyciągnęłam małe czarne pudełeczko. Po czym podeszłam do niego.
-Oświadczasz mi się ?
-Nie. Wiem, że żyjemy w XXI wieku ale bez przesady. - powiedziałam i wyciągnęłam pudełeczko na dłoni przed siebie. Justin delikatnie zabrał je ode mnie i otworzył. Jego źrenice rozszerzyły się w niedowierzaniu. Zaczęłam się denerwować, że się ośmieszyłam. Nagle Justin spojrzał na mnie, a w jego oczach mogłam dostrzec czystą miłość, uwielbienie i radość. Wyciągnął srebrną obrączkę z czarnym paskiem po środku i założył na palec. Zbliżył się do mnie i musnął lekko moje usta.
-Our speed. -szepnął tekst, który widnieje wygrawerowany na obrączce po czym mnie pocałował. Był to pocałunek pełen miłości i pasji. -Kocham Cię najbardziej na świecie.- szepnął głaszcząc mnie po policzku.
-Ja Ciebie też, Justin. -powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.
-Też coś dla Ciebie mam. -powiedział.
-Ale to są twoje urodziny. Ja swoje mam za miesiąc.
-Wiem, ale chcę ci to dać dzisiaj.
-Okey. Co to takiego ? - zapytałam jednak Justin zignorował moje pytanie i pociągnął mnie do wyjścia. Przeciągnął mnie przez tłum ludzi aż dotarliśmy do tego samego podestu, z którego uciszałam tutaj zgromadzonych. - Chcesz dla mnie zatańczyć ? -zapytałam z rozbawieniem. Justin pokręcił przecząco głową i wszedł na podest. Obok mnie nagle zmaterializowała się Taylor i Molly. Stanęły szczerząc się jak głupie do sera,  a ja nie wiedziałam o co  chodzi. Justin robił coś na swoim telefonie po czym schował go do kieszeni. Nagle muzyka ucichła i wszyscy przypatrywali się Justinowi. Chłopak odchrząknął po czym zaczął mówić.
-Po pierwsze dziękuję wszystkim za przybycie, życzenia i prezenty. Następnie dziękuję moim przyjaciołom za tak wspaniały prezent i imprezę i nie tylko. Ale przede wszystkim chciałem podziękować Roonie. Nie tylko za imprezę i prezenty ale także za jej miłość, że pomimo krzywd, które jej wyrządziłem ona nadal tutaj jest. Brzmię jak totalna ciota ale mało mnie to teraz obchodzi. Więc dziękuję Ci kochanie.- teraz zwracał się bezpośrednio do mnie, a ja nie wiedziałam co się dzieje.- Dziękuję, że jesteś ze mną, że mnie wspierasz, że nauczyłaś mnie kochać. Pokazałaś jak to jest się zakochać i sprawiłaś, że oszalałem na twoim punkcie. Zastanawiasz się pewnie po co to mówię. Powód jest bardzo prosty. Dużo o tym myślałem i nie wyobrażam sobie i nie chcę żyć z kimś innym. -przełknął głośno ślinę i ukląkł na jedno kolano ja ja zesztywniałam. Wyciągnął z kieszeni czarne pudełeczko i je otworzył. - Veronico Olivio Styles czy uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie ? - widziałam jak wstrzymuje oddech. Stałam tak nie potrafiąc powiedzieć ani słowa. Łzy spływały po moich policzkach kaskadami dopiero po chwili byłam w stanie wykonać jakiś ruch. Jednak w dalszym ciągu nie byłam w stanie mówić więc skinęłam tylko głową na tak. Nagle ludzie zaczęli klaskać i gwizdać. Nie zauważyłam kiedy obok mnie znalazł się Blaise wraz z Ryanem, podnieśli mnie i wpakowali na "scenę". Justin wstał i założył pierścionek na mój palec. Nie wiele myśląc rzuciłam się na jego szyję .
-Tak bardzo cię kurwa kocham, Bieber.
-Ja ciebie też. JESZCZE Styles. -dał duży nacisk na jeszcze przez co się zaśmiałam po czym wpiłam się w jego usta.
Powiedzcie mi jak to jest, że jeszcze jakiś rok temu ja Roonie Styles wróg numer jeden Justina Biebera właśnie zgodziłam się zostać jego żoną. Ż O N Ą KURWA !!

Od Autorki :

W końcu jest ! Naprawdę was przepraszam.
CZY JA NAPRAWDĘ TO ZROBIŁAM ?! ROONIE BIEBER?! CO MYŚLICIE ??
Aaaaa i jeszcze jedno. To był przed ostatni rozdział, moi drodzy.
KOCHAAAM <3

10 komentarzy:

  1. Swietny :-)
    Szkoda ze juz sie konczy :-(
    Bedzie slub :)

    OdpowiedzUsuń
  2. OOOO BOŻE JAKI SŁODZIAK <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak to ostatnie ?? A myślałaś nad 2 częścią czy cos hmm ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze powiem, że nie myślałam nad drugą części gdyż wszystko co miało się pojawić w Fury się pojawiło.Jednakże będę pisać nowe opowiadanie, które mam nadzieję również będziecie czytać.

      Usuń
  4. O mój boże, świetny ! Uwielbiam to opowiadanie ! No i jak slooodko jest miedzy nimi <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Omg czy to się dzieje naprawdę oświadczył się jej.Śmieszne jest to że chwilę wcześniej on się jej pytał czy mu się oświadcza a zaraz bum i on to robi haha.Nie mogę uwierzyć że to już zaraz koniec.

    OdpowiedzUsuń
  6. Super i zrób drugą część

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam... ale tak bardzo mi smutno że to prawie koniec kocham to opowiadanie i strasznie będzie się z nim rozstać:(

    OdpowiedzUsuń
  8. popłakałam się, najpiękniejszy rozdział boże! jestem taka szczęśliwa.. :(

    OdpowiedzUsuń