sobota, 7 grudnia 2013

3. Party


Obudziłam się i usłyszałam jak na dole Taylor rozmawia przez telefon. Wstałam, poszłam o łazienki by się ogarnąć i zeszłam na dół do mojej przyjaciółki. Ubrana w czarne krótkie spodenki
i białą bokserkę poszłam do kuchni by zgarnąć coś do picia, następnie skierowałam się do salonu gdzie Taylor dalej z kimś rozmawiała. Gdy weszłam dziewczyna odwróciła się obdarzyła mnie szerokim uśmiechem i skinęła głową na znak, że zaraz skończy. Po chwili odłożyła słuchawkę i zwróciła się do mnie:
-Właśnie organizuje naszą wieczorną imprezę.
-I jak Ci idzie ?- zapytałam i pociągnęłam łyk soku z butelki.
-Wspaniale, zaprosiłam już ludzi ze szkoły i kilka osób z wyścigów.
-Świetnie. To co ? Jedziemy na zakupy ?- zapytałam.
-Taak, najwyższy czas kochanie.- zaćwierkała. Wtedy spojrzałam na zegarek i nie wierzyłam własnym oczom  była prawię 16, jak to możliwe, że przespałam cały dzień.
Po 15 minutach siedziałyśmy już w moim nowym białym ferrari. Muszę przyznać, że to auto jest świetne. Zapakowałyśmy pod sklepem, wyszłyśmy z auta i weszłyśmy do środka. Rozdzieliłyśmy się z Taylor. Postanowiłyśmy, że ona zajmie się jedzeniem i takimi tam rzeczami, a ja zajmę się alkoholem. Szłam w stronę alejki gdy nagle usłyszałam dźwięk esa. Wyciągnęłam telefon i byłam w trakcie czytania wiadomości od Taylor gdy zderzyłam się z czymś twardym, a raczej kimś. O mały włos moje pośladki nie zderzyły by się z podłogą gdy mój wybawca złapał mnie w pasie i uniemożliwił upadek. Podniosłam głowę i natrafiłam na czekoladowe oczy i piękny uśmiech. Ughh... ogarnij się dziewczyno.
-Ja, przepraszam.- wymamrotałam.
-Następnym razem patrz jak łazisz- warknął, odwrócił się zgarnął z półki 4 butelki wódki i odszedł. No co za typ. Przecież go przeprosiłam.  Nie ważne. Wyparłam chłopaka ze swoich myśli odpisałam Ty na esa i skupiłam się na zakupach.
Po około pół godzinie wracałyśmy z bagażnikiem pełnym alkoholu i jedzenia. Po drodze opowiedziałam przyjaciółce o moim małym spotkaniu na co ona się roześmiała i powiedziała tylko "Palant".  Wróciłyśmy do domu po 18 i zaczęłyśmy wszystko przygotowywać bo o 21 mieli zacząć zbierać się goście, a trzeba było przygotować dom i się wystroić . Kręciłyśmy się z Taylor po domu chowając wartościowe rzeczy, rozkładając jedzenie i alkohol, podłączyłyśmy sprzęt i tak nam zeszły ponad dwie godziny. Zaklęłam pod nosem i ruszyłam w stronę łazienki. Wzięłam szybki prysznic, spięłam moje loki w wysokiego koka, włożyłam na siebie czarną sukienkę bez ramiączek, przed kolano ze skórzanymi wstawkami, do tego czarne szpilki i make-up. Byłam w pełni gotowa i musiałam przyznać, że wyglądałam całkiem nieźle.  Zeszłam na dół i zastałam gotową Taylor. Miała na sobie czerwoną sukienkę przed kolano z ramiączkiem z jednej strony, do tego dopasowane czerwone szpilki i ostrzejszy niż zwykle make-up. Wyglądała perfekcyjnie.
-WOW! Dziewczyno wyglądasz cudownie. - powiedziałam.
-To samo mogę powiedzieć o tobie, kochana- odparła. Zaczęłyśmy się śmiać gdy nagle rozległ się dzwonek do drzwi.
W drzwiach ukazał się Blaise w raz z kilkoma innymi osobami z wyścigów.  Od wejścia Stewart krzyknął:
-STYLES! Gratulacje, jestem z Ciebie dumny.- powiedział i przytulił lekko mnie unosząc. Zaprosiłam ich wgłąb mieszkania i poprosiłam żeby nie poruszali  tematu wyścigów jak zjawią się ludzie ze szkoły bo nie chcę by wszyscy o tym wiedzieli. Po około godzinie było już sporo osób, które świetnie się bawiły. Brakowało tylko Beadles'a, który zapowiedział, że trochę się spóźni. Beadles to mój przyjaciel, który chodzi ze mną do szkoły i jako jedyny prócz Taylor wie, że się ścigam i sam czasami bierze w nich udział. Tańczyłam i wygłupiałam się razem z Taylor i innymi. Stwierdziłam, że jestem zmęczona i chce mi się pić więc postanowiłam pójść odpocząć i czegoś się napić. Po drodze zobaczyłam Chirsa, który stał z jakimiś dwoma kolesiami przy piwie i rozmawiali śmiejąc się.  Podeszłam do nich i krzyknęłam by przebić się przez muzykę:
-Heeeey, Beadless!
-ROOONIE, skarbie - wykrzyczał i mnie przytulił. Poznaj proszę Ryana i Justina, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, że przyszli tu ze mną.
-Nieee jasne, że nie.- opowiedziałam i odwróciłam się do tych dwóch by móc się przywitać. Gdy się tylko odwróciłam zamarłam. Przede mną stał ten koleś ze sklepu. Pierwszy odezwał się ten drugi.
-Siemka, Ryan jestem. - przedstawił się i podał mi dłoń.
-Heej, jestem Ronnie.- uśmiechnęłam się i lekko ścisnęłam dłoń chłopaka.
-Siema, jestem Justin.- odezwał się " kolega" ze sklepu- Ale ja Cię chyba już gdzieś widziałem- uśmiechnął się.
-Tak, wpadłam dzisiaj na Ciebie w sklepie, a ty na mnie naskoczyłeś- warknęłam.
-Być, może. Miałem ciężki poranek więc przepraszam, czy coś. - powiedział.- Ale to nie to jeszcze gdzieś cię widziałem. Nie odpowiedziałam tylko patrzyłam się na niego. Nagle coś mu chyba przyszło do głowy bo pstryknął palcami i spojrzał na mnie.- WIEEM!- krzyknął.-To ty jesteś tą laską co zgarnęła mi forsę i wózek przed nosem.
-Upss, przykro mi. - powiedziałam ironicznie.- Czyli to ty jesteś właścicielem tego panterkowego Audi ? - zapytałam.
-Taaak, Justin Bieber we własnej osobie.- dumnie wypiął pierś.
-Czyli to ty jesteś ten, który przegrał z dziewczyną.- wyszczerzyłam się. Automatycznie jego uśmiech zmalał.
-Być może, ale nie przyzwyczajaj się Styles! To dopiero początek.- uśmiechnął się i odszedł po drodze klepiąc mnie w tyłek. No, kurwa myślałam, że mu zajebie. Co on sobie kurwa myśli? Chris zauważył moje zdenerwowanie i podszedł do mnie obejmując mnie jedną ręką.
-Wyluzuj Ronnie, Justin już taki jest. - powiedział i kiwnął głową w kierunku, w którym Justin podrywał jakąś laskę.
-Spoko, Chris. Ale kurwa żaden koleś nie będzie mnie klepał po tyłku.- warknęłam i wlałam do gardła kieliszek wódki. Przeprosiłam Chrisa i Ryana i poszłam w stronę miejsca gdzie ludzie tańczyli po drodze mijając Justina, gdy zauważyłam z kim rozmawia zatrzymałam się. On gadał z Taylor, która była już podpita. Podeszłam do nich.
-Przepraszam, ale myślę, że czas zakończyć wasze spotkanie- warknęłam do Justina.
-Też tak sądzę- odparował chłopak.
-Trochę chujowe pożegnanie.- wybełkotała Taylor.
-No tak... faceta można poznać po tym jak kończy.- powiedziałam i spojrzałam na Biebera, który patrzył na mnie jak na ufo, chyba nie skumał o co mi chodziło. Albo jeszcze do niego nie dotarło przesłanie moich słów.
Resztę imprezy przetańczyłam i piłam. Udało mi się ani razu nie być blisko Biebera. Około czwartej nad ranem wszyscy wyszli. Został tylko Beadles i Stewart, którzy postanowili, że się tu prześpią, a rano pomogą nam w sprzątaniu. Impreza była świetna byłam lekko wstawiona ale kontaktuje ze światem czyli jest dobrze. Bo przeważnie nie za bardzo pamiętałam co i jak. Poszłam na górę i nie mając siły by zrobić cokolwiek padłam na łóżko i od razu zasnęłam.

Od Autorki :
Trójeczka za mną ;c

1 komentarz:

  1. Dopiero zaczęłam czytać, przeczytałam ten rozdział i jestem zdziwiona że tak mało osób komentuje!!! Blog jest cudowny i inny od reszty więc nie wiem czemu jest mało komentarzy, pewnie im się nie chce poświęcić MINUTY! Mam nadzieje że jak przeczytam jeszcze pare rozdziałów to zobaczę większą ilość komentarzy:) Genialny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń