Po 20 minutach byłam u Taylor pod domem. Zaparkowałam samochód przed garażem i poszłam w stronę domu. Ze względu na to, że jej rodzice już wrócili grzecznie zapukałam do drzwi. Po chwili usłyszałam odgłos kroków i drzwi się otworzyły.
-Ronne, jak miło cię widzieć- zagruchała mama Ty.
-Cześć mamo Kate- szczerze się uśmiechnęłam i ją przytuliłam. Tak mówię do mamy Taylor mamo. Jest to najlepsza kobieta jaką znam. Zawsze nam doradza i pomaga.
-Wejdź kochanie- odsunęła się żebym mogła wejść.
-Dziękuję. Weszłam do środka przywitałam się z ojcem Ty i poszłam na górę. Dotarłam do pokoju Ty i weszłam bez pukania. Dziewczyny nie było w środku. Usłyszałam szum lecącej wody więc pewnie brała prysznic postanowiłam ją wystraszyć. Udałam się do garderoby i zamknęłam drzwi. Wiedziałam, że dziewczyna tam wejdzie. Po chwili usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Po chwili Taylor weszła do garderoby.
-Booooo! - wyskoczyłam z za ubrań.
-AAAAA,KURWA!- wrzasnęła.- Roonie Kurwa, co ty robisz?!
-HAHAHA przepraszam HAHAHA ale HAHAHA nie HAHAHA mogłam się powstrzymać - mówiłam zanosząc się śmiechem.
-No bardzo śmieszne. A ty co taka wesoła ? Bieberowi coś się stało ? - zaśmiała się.
- Weź mi o nim nie mów! To jest kurwa świr.
-Co ci zrobił ? - powiedziała dziewczyna ubierając się jednocześnie.
-Szkoda gadać, powiem ci tyle, że jest popierdolony.- westchnęłam i wróciłam do pokoju rzucając się na łóżko.
-Jak chcesz, ale przyznaj, że to seksowny popierdoleniec.
-Jesteś nienormalna.- prychnęłam.
-Whatever. Powiesz mi co to było dzisiaj pod szkołą ? Widziałam jak się wściekasz na Chrisa.
-Ughh... kompletnie o nim zapomniałam. Dowiedziałam się, że te jego "bezpieczne miejsce" dla mojego auta to garaż Biebera. No, wściekłam się i powiedziałam mu co o tym myślę. Wtedy on wyjechał z tekstem, że "moja matka na pewno by nie była z tego powodu zadowolona." Powiedział to przy Justinie. Wściekłam się, a za razem zrobiło mi się przykro bo wiedziałam, że on ma rację. Ale nie mogę tego zostawić, Taylor po prostu nie mogę. - westchnęłam. Taylor bez słów mnie przytuliła. Właśnie za to ją kocham, za to jaka jest i, że rozumie.
-Nie smuć się kochanie, będzie dobrze. Wiem, że nie zostawisz wyścigów i rozumiem cię. - przytuliła mnie jeszcze bardziej.
-Dziękuję. - wyszeptałam i wtuliłam się w nią. Naszą słodką chwilę przerwała mama dziewczyny.
-Dziewczyn.... oj przepraszam, nie chciałam przeszkadzać. - zmieszała się.- Ronnie, skarbie wszystko
w porządku ? -zapytała zmartwiona kobieta.
-Taak, mamo Kate wszytko jest okej.- uśmiechnęłam się do niej.
-To dobrze. Chciałam was tylko poinformować, że obiad jest gotowy i możecie zejść na dół. - nie czekając na odpowiedź wyszła.
Zeszłyśmy na dół i zabrałyśmy się za jedzenie. W trakcje obiadu ojciec Ty pytał nas o wakacje czy mamy jakieś plany lub coś. W końcu można uznać, że wakacje się rozpoczęły. Pomyślałam, że od jutra nie będę musiała wstawać tak wcześnie. Nie będę musiała chodzić do tego jebanego syfu zwanego szkołą. Na samą myśl o tym uśmiechnęłam się sama do siebie.
Po skończonym posiłku wróciłyśmy do jej pokoju Taylor i zabrałyśmy się za oglądanie filmu co robimy dość często gdy mamy wolne iż obie jesteśmy leniwe i nie bawią nas rzeczy typu jogging po parku czy jazda na rowerze.
Leżałyśmy tak jakieś dwie godziny, nawet nie zauważyłyśmy, że zapadł zmrok. Film się skończył, a my dalej leżałyśmy w łóżku plotkując. Nagle nasz spokój przerwał dźwięk mojego telefonu. Numer był nie znany. Zdziwiłam się. Pokazałam telefon Taylor. Na co dziewczyna kazała mi odebrać. Tak też zrobiłam.
-Halo?- odebrałam i włączyłam głośno mówiący tak by Taylor mogła usłyszeć rozmowę.
-Siema,Styles.- nieznana osoba się odezwała.
-Kto mówi ?
-Styles złotko, przyjaciół nie poznajesz?
-Bieber... co chcesz?- zapytałam. Muszę przyznać, że zdziwiłam się, że to właśnie on do mnie dzwoni. No bo niby po co .
-Widzisz, skarbie. Dzisiaj o północy jest wyścig tam gdzie ostatnio. Pomyślałem, że może cię to zainteresować.
-Pan wielce dobroduszny się znalazł.- prychnęłam.
-Styles, kurwa. Chciałem być miły i cię o tym poinformować. Ale ty jak zwykle musisz grać taką sukę.
-Ty jesteś chujem ,a nie wypominam Ci tego na każdym kroku.- warknęłam do słuchawki.
-Styles... uważaj! Chyba nie chcesz powtórki z dzisiejszego dnia.-warknął już nieco wkurzony. Punkt dla mnie !
-Dobra, Biebier nie ważne. Dzięki za informacje do zobaczenia na miejscu.
-Pa,skarbie. -zaśmiał się mi rozłączył.
Rzuciłam telefon na łóżko i przetarłam twarz rękoma. Była 21 czyli mam 3 godziny do wyścigu. Dzisiaj pojadę ferrari, zobaczymy na co stać to cacko. Tylko pozostaje pytanie co powiem mamie. Nie mogę jej całe życie oszukiwać bo czuję się z tym źle. Jednak nie mam innego wyjścia ona nie może dowiedzieć się o wyścigach po prostu nie może. Zeszłam z łóżka zabrałam moją torbę, pożegnałam się z Taylor i umówiłam, że przyjadę po nią o 22. Przecież nie mogę unikać kontaktu z mamą i muszę wymyślić naprawdę dobre kłamstwo. Wsiadłam do swojego białego ferrari i pojechałam do domu. Tylko co ja jej powiem, że skąd niby mam to auto. Całe życie w kłamstwie nie wiem ile jeszcze tak dam radę. Po drodze przypomniało mi się, że Chris zabrał mój drugi si nie mam pojęcia co z nim zrobił jednak zajmę się tym później. Po chwili dojechałam pod swój dom, wysiadłam z auta i poszłam do środka.
-Wróciłam! - krzyknęłam ściągając buty.
-W kuchni ! - usłyszałam. Rzuciłam swoją torbę w kąt i poszłam do kuchni, tam mama właśnie kończyła gotować. Dobrze się składa bo umieram z głodu. Co z tego, że jakieś 3h temu jadłam naprawdę sporą porcję obiadu u Taylor. Ja po prostu uwielbiam jeść ale się do tego nie przyznaję.
-Hej mamo.- uśmiechnęłam się do niej.- Co tak ładnie pachnie ?
-Hej skarbie. Właśnie robię lasagne, zjesz?
-Jasne! Jeszcze pytasz- odpowiedziałam z entuzjazmem.
-To się cieszę. Idź umyj ręce bo za chwilkę będzie gotowe.
-Dobrze. -odparłam i poszłam zrobić to o co poprosiła mnie mama. Po chwili wróciłam do kuchni,a na stole stały dwa talerze z jedzeniem. Od razu usiadłam i zaczęłam jeść.
-Roonie, skarbie co ty dzisiaj taka wesoła ?- zagadnęła mama
-Jak to czemu? Mamo przecież zaczęły się wakacje jak tu nie być szczęśliwym.
-No tak. Masz jakieś plany na te wakacje ?
-W sumie to nie. Chcemy z Taylor zostać w mieście. Wiesz nocowania, czasami jakaś impreza i te sprawy.
-Rozumiem i zgaduję, że moja kochana córeczka dzisiaj zaczyna. Mam na myśli, że na pewno wybierasz się z Taylor na jakąś imprezę z okazji rozpoczęcia wakacji.- na chwilę przestałam jeść. Moja mama czasami mnie zaskakuje. Nigdy nie popierała tego, że chodzę na imprezy, a teraz sama mi nasuwa tą myśl. Jednak bardzo mi to pomogło bo mogę po prostu przytaknąć i bez problemu jechać na wyścig.
-Właściwie to tak i mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko.- uśmiechnęłam się i wróciłam do jedzenia.
-Jasne, że nie. Jesteś już dorosła. Jednak to nie zmienia faktu, że jestem twoją matką i się o Ciebie martwię więc pamiętaj nie pij za dużo , uważaj na podejrzanych ludzi i...- nie dałam jej dokończyć.
-Wiem mamo ,wiem. Powtarzasz mi to za każdym razem. Dziękuję.
-Nie masz za co skarbie, Kocham Cię. - po tych słowach się uśmiechnęła, a mnie zatkało. Moja mama nigdy nie mówiła mi, że mnie kocha zazwyczaj się kłóciłyśmy ale kochałam ją. W końcu to moja matka.
-Też Cię kocham mamo.- po tych słowach skończyłam jeść podziękowałam mamie za posiłek ucałowałam w policzek i poszłam do siebie na górę. Weszłam do pokoju, zamknęłam drzwi, wzięłam do ręki laptopa i usiadłam z nim na łóżku przeglądając twittera, facebooka i inne porta,e społecznościowe.
-ROOOONIE!- usłyszałam krzyk mojej mamy z dołu.- Telefon ci dzwoni.- przypomniałam sobie, że torebka została na dole. Wstałam z łóżka i pobiegłam na dół. Wyciągnęłam z torebki telefon i odebrałam nie patrząc na to kto dzwoni.
-Halo ?
-Hey, Roonie. -odezwał się Chris po drugiej stronie.
-Czego chcesz Beadles? Nie mam ochoty z tobą rozmawiać. - warknęłam do słuchawki.
-Hey, mała daj spokój wiesz, że nie chciałem tego powiedzieć.
-Ale powiedziałeś, a teraz streszczaj się i mów czego chcesz.
-Chciałem Ci powiedzieć, że twój samochód jest u mnie i, że dzisiaj wieczorem jest wyścig.
-Auto mi oddasz jutro, a o wyścigu wiem.
-Skąd wiesz ?- zapytał zdziwiony.
-Od Biebera. To wszystko ? -zapytałam oschle.
-Co, od kogo ? Bieber ci powiedział ?
-Tak Justin Biber powiedział mi, że dzisiaj jest wyścig na piśmie ci do dać ?
-Nie musisz być taka oschła dla mnie Roonie, przeprosiłem cię za to co powiedziałem. Wiem, że głupio się zachowałem i jeszcze raz przepraszam.
-Chris, nie chce mi się tego słuchać. Teraz wybacz ale muszę się przygotować na wieczór. Żegnam.- nie czekając na odpowiedz rozłączyłam się i wróciłam na górę do mojego pokoju. Była już 21 więc musiałam się streszczać.
świetny *-*
OdpowiedzUsuńnajlepszy ☺
OdpowiedzUsuń