niedziela, 9 marca 2014

16. You sold it or you take it ?

RooniePOV:

Postanowiłam, że nie będę robić tutaj afery. Bo nikomu z nas nie było to potrzebne. Zabrałam napój i wróciłam do pozostałych. Gdy tylko podeszłam bliżej Justin przyciągnął mnie do swojego boku, dzisiaj jest wyjątkowo dotykalski. Staliśmy tak jeszcze dłuższą chwilę rozmawiając i śmiejąc się jednak mojej głowy nie opuszczał magiczny przedmiot w schowku samochodu Justina. W mojej głowie zaczęła toczyć się wojna myśli. Miałam tysiące pytań. Po co mu to ? Czy to było jego ? Nie znałam odpowiedzi na te pytania ale wiedziałam, że muszę z nim o tym porozmawiać choć znając Justina pewnie powie, że to nie jest mój interes i mam się pierdolić. Jednak ja to ja i dowiem się o co chodzi za wszelką cenę. Moje przemyślenia skutecznie przerwał Justin, który zaczął naznaczać mokrą ścieżkę pocałunkami na moim karku. Sunął nosem wzdłuż mojej szyi aż zatrzymał się przy moim uchu.
-Co ty na to bym pokazał ci jak bardzo jestem z Ciebie dumny ? - szepnął mi do ucha przygryzając lekko jego płatek.
-Co masz na myśli? -zapytałam udając głupią.
-No wiesz....-zaczął, a jego ręce powędrowały pod moją koszulkę.
-Chyba się domyślam.-zachichotałam wyciągając jego ręce z pod mojej bluzki. Właśnie miałam go wyśmiać ale przypomniałam sobie, że muszę z nim porozmawiać. - I myślę, że możesz pokazać jak bardzo jesteś dumny.
Jego oczy rozbłysły jak u pięciolatka w Boże Narodzenie. Roześmiałam się, a oczy wszystkich spoczęły na mnie i na Justinie. Chłopak tylko wyszczerzył swoje zęby.
-Taylor, kochanie zabierz samochód Roonie, my musimy coś załatwić. Dzięki. - powiedział po czym pociągnął mnie za rękę w stronę jego samochodu. - Nara- krzyknął jeszcze.
Wsiedliśmy do samochodu, a Justin ruszył z piskiem opon. Nie mogłam powstrzymać śmiechu. Gnaliśmy przez miasto z zawrotną prędkością, szkoda będzie rozczarować chłopaka ale cóż. Taka kolej rzeczy nigdy w życiu nie przespałabym się z Bieberem.
 Po chwili byliśmy  pod jego domem. Chłopak wysiadł z samochodu, okrążył go i otworzył mi drzwi. Cóż za gentelman- pomyślałam. Sięgnęłam po jego wyciągniętą dłoń i wysiadłam z samochodu. Po chwili znaleźliśmy się w środku, Justin nie tracił czasu. Sekundę po tym jak drzwi się zamknęły przyparł mnie do ściany i zaatakował moje usta. Chwila rozproszenia nie zaszkodzi pomyślałam. Oddałam pocałunek. Justin doskonale wykorzystał swoją szansę i po chwili nasze języki współgrały w wspólnym tańcu. Jego dłonie zjechały pod moje pośladki, widziałam o co mu chodziło. Podskoczyłam lekko owijając moje nogi wokół jego pasa. Poczułam, że Justin zaczął się przemieszczać jednak nie zaprzestał mnie całować na co nie narzekałam. Kątem oka dostrzegłam kanapę za sobą , na którą po chwili zostałam rzucona. Justin chwilkę później leżał na mnie całując każdą część mojej szyi i dekoltu. Odchyliłam głowę to tyłu co dało mu większe pole do popisu w pewnym momencie nie potrafiłam już kontrolować swojego ciała jęknęłam głośno na co chłopak się uśmiechnął nie przestając działać cudów na moim ciele.  Dopiero kiedy poczułam jak zasysa moją skórę na szyi po czym lekko ją przygryza by potem polizać podrażnione miejsce mój rozsądek zaczyna małymi kroczkami wracać. Jednak nie chciałam tego przerywać gdyż sprawiało mi to cholerną przyjemność.Wplotłam palce w jego włosy i pociągnęłam za ich końce na co Justin warknął gardłowo. Podniósł głowę spojrzał mi w oczy i na powrót zaatakował moje usta. Odepchnęłam go od siebie, wyglądał jakbym spadła z księżyca zaśmiałam się i zepchnęłam go z siebie tak, że po chwili to ja siedziałam na nim okrakiem. Oparłam się rękami o jego tors nachylając się w jego kierunku. Złożyłam na jego ustach lekki pocałunek po czym odsunęłam się od niego.  Siedziałam na nim patrząc mu w oczy. Jego wzrok wyrażał  zdezorientowanie, podniecenie, zdeterminowanie i coś w stylu uwielbienia ? Nie wiem.
-Co się stało ? -zapytał lekko zachrypniętym głosem. -Co zrobiłem nie tak ?
- Nic, Justin. Nic nie zrobiłeś ale musimy porozmawiać. -zaczęłam.
-Teraz? -jęknął.
-Tak! Właśnie teraz, Justin. -warknęłam.
-Dobrze nie denerwuj się tak.- westchnął i podniósł się do pozycji siedzącej ale tak, że nadal siedziałam na nim. -Więc o co chodzi ?
-Powiesz mi co w twoim samochodzie robi broń i amfa ? - zapytałam . Twarz Justina zmieniła się diametralnie.
-C-co ?
-Justin, kurwa nie rób ze mnie dabila i odpowiedz na jebane pytanie po chuj ci broń i dragi, kurwa.- krzyknęłam.
-Po pierwsze uspokój się, po drugie na co ci to wiedzieć, po trzecie dlaczego do chuja grzebiesz w mich rzeczach?
-Nie, kurwa nie uspokoję się. Mam pierdolony kaprys żeby się kurwa dowiedzieć tak dla fanu. I dla twojej wiadomości nie grzebie ci w rzeczach,a przynajmniej nie bez twojej wiedzy. Przypominam, że kazałeś mi wziąć sobie jebany NAPÓJ ! - jego mina zrzedła bo wiedział, że mam rację. Spuścił wzrok i zaczął bawić się swoimi palcami.
-Nie twoja sprawa. -mruknął.
-Owszem moja! Bierzesz, a broń masz dla zabawy ? Czy możesz dilujesz i zabijasz jak ci hajsu nie oddadzą?- prychnęłam ironicznie.
-Roonie, to nie tak. Nie interesuj się tym. Nie powinnaś znaleźć żadnej z tych rzeczy. Zapomnij.
-Ty sobie kurwa jaj robisz, Bieber.- zaczęłam jednak w tym momencie nie tylko ja już straciłam nad sobą kontrole.
-Roonie, KURWA! -wrzasnął. - Jestem dużym chłopcem i mogę robić co kurwa chce !
- Najwidoczniej nie jesteś takim dużym chłopcem jak ci się wydaje skoro wpierdalasz się w to gówno.
-Ja pierdole czy ty słyszysz co ja mówię? NIE TWÓJ ZAJEBANY INTERES CO JA ROBIĘ I PO CO MI TO JEST. WIĘC ODPIERDOL SIĘ! - ryknął, jego oczy przybrały kolor czerni. Przestraszyłam się bo wiedziałam do czego Justin jest zdolny. Cofałam się powoli krokami do tyłu. Justin stał z zaciśniętymi pięściami i ciężko oddychał. Spojrzałam na niego,a w moich oczach zebrały się łzy.
-Masz rację, nie mój interes. Odpierdolę się. - zaczęłam,a łzy pociekły z moich oczu. Odwróciłam się do niego plecami  i skierowałam do wyjścia. Po drodze zgarnęłam moją torebkę i kurtkę. Złapałam za klamkę otwarłam drzwi i już miałam wychodzić i wtedy zrobiłam coś czego nie planowałam nigdy mówić ani robić nie wiem dlaczego to zrobiłam ale to niestety była prawda. - I przepraszam, że zapytałam. Przepraszam, że mi na tobie zależy. - po tych słowach trzasnęłam drzwiami i poszłam do domu.

JustinPOV :

Stałem tak i nie wierzyłem w to co ona właśnie powiedziała. Jej ostatnie zdanie podziałało na mnie jak kubeł zimnej wody. Widziałem w jej oczach strach kiedy wycofywała się z pokoju. Bała się mnie. I wcale się jej nie dziwię. Wpadłem w szał, ona nie miała znaleźć tych rzeczy, nikt nie miał. To miała być cicha sprawa między mną a Williamsem. Krótka dilerka na wyścigach dla "zaprzyjaźnionych osób ". Nic więcej. Teraz boję się pomyśleć jakie wizje nawiedzają umysł Roonie. Teraz wszystko chuj strzelił. Jednak nie martwił mnie fakt,że Blaise się wścieknie trochę, że nie przypilnowałem sprawy tylko to co Roonie powiedziała. Zależy jej na mnie. Ale dlaczego ? Przecież to jest wyparta z uczuć, Styles. Co się zmieniło ? Nie jesteśmy już tymi samymi osobami. Co wcześniej ten układ coś zmienił. Muszę coś z tym zrobić bo może wydawać się to dziwne ale nie chce wrócić do czasów " Bieber złamany chuju nienawidzę  Cię " choć mam wrażenie, że teraz tak właśnie będzie. Ale ja nie mogę na to pozwolić.
Pozbierałem resztki wazonu, którym cisnąłem o ścianę po czym poszedłem na górę. Wziąłem prysznic i położyłem się do łóżka. Zamknąłem o czy i automatycznie nawiedził mnie widok Roonie z przed kilku chwil kiedy stała w drzwiach, płakała  i mówiła , że jej zależy. Z takim obrazem w mojej głowie zasnąłem.

Od Autorki :
Jestem koszmarnie zmęczona....mam nadzieję, że was nie zawiodłam :C
Love ya <3

4 komentarze:

  1. fajny ale krótki

    OdpowiedzUsuń
  2. Nisz kurwa, Justin! Ogarnij dupe i ją przeproś, a nie! Ughh.... Jebane dragi, jebana broń! A tak to może by się przespa.. nadal lubili! XD Czekam na następny! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. nie zawiodlas :* tylko troche krotki :c ale i tak swietny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. co za emocje. CUDO CUDO!!<3

    OdpowiedzUsuń