niedziela, 23 marca 2014

17. I like you.

Jeśli to czytasz zostaw komentarz, dziękuję.

RooniePOV:


Nie wiem dlaczego mu to powiedziałam. Nie wiem dlaczego płaczę. Nie wiem nic. Mam w głowie jeden wielki bałagan. Ale wiem jedno- to co powiedziałam Justinowi nie było w żadnym stopniu kłamstwem. Zależy mi na nim, zaczęło mi zależeć już dawno tylko nie dopuszczałam do siebie takiej informacji.
Obudziłam się i leżałam tak w łóżku patrząc w sufit i starałam się to wszystko poukładać. Czy to możliwe, że zależy mi na nim i coś do niego czuję ? Ale przecież obiecałam to sobie, że już nigdy się nie zakocham. Ja przecież nie wierzę w miłość, ona nie istnieje, prawda ? W takim razie co to jest? Bo jeśli chodzi o mnie to to już dawno przestało być tylko głupim zakładem gdzie robię wszystko z przymusu. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że od pocałunku kiedy graliśmy w butelkę to wszystko przestało być dla mnie tylko zakładem. Wszelkie zbliżenia z Justinem sprawiały mi przyjemność. Lubię go i w końcu muszę się do tego przyznać i przestać oszukiwać samą siebie. Lubie kiedy mnie całuje, lubię kiedy jest takim dupkiem już nawet nie przeszkadza mi to jak mnie klepie w tyłek ale tego akurat nie lubię. To jak Bieber się mną opiekował i mi pomagał po śmierci mojej matki pokazało, że tak naprawdę ma serce i nie jest niezdolnym do jakichkolwiek uczuć chujem. Wydarzenia dzisiejszego wieczoru przypomniały mi jednak, że Justin posiada także tą swoją złą stronę chociaż przyznam, że pociąga mnie ona to są momenty, w których się go boję i boję się tego do czego jest zdolny. Fakt, że posiada broń i dragi wcale mi w tym nie pomaga.
Szczerze mówiąc nie mam pojęcia co teraz będzie. Czy powinnam z nim porozmawiać i na spokojnie dowiedzieć się po co mu ta broń czy też olać to i zapomnieć o wszystkim i wrócić do etapu pt. " Nienawidzę tego chuja" . Tylko nie wiem czy potrafiłabym tak. Ciekawa jestem co zrobi Justin. Przyjdzie i przeprosi czy tak jak powiedział skoro się odpierdoliłam to ma jeden kłopot mniej. Bo przecież już dawno odegrał się na Mattcie. Moje rozmyślenia przerwało ciche pukanie do drzwi. No tak przecież wróciłam do domu zalana łzami i pobiegłam prosto do mojego pokoju, wpakowałam się pod kołdrę i leżałam tak cicho płacząc. Czyli jak nie ja. Co się ze mną stało ? Gdzie podziała się ta dawna Roonie, która niczym się nie przejmowała, która NIGDY nie płakała, była nie zdolna do uczuć, bawiła się życiem, która była bezczelna i pyskata. Tej Roonie już nie ma. Ta Roonie odeszła wraz z nienawiścią do Biebera. Mruknęłam ciche "proszę" i po chwili w drzwiach ukazała się głowa Taylor.
-Hey,wszystko okej? Mogę wejść?
-Hey, jasne wchodź.- odparłam. Taylor weszła do pokoju, zamknęła cicho drzwi i bez słowa wepchnęła się pod kołdrę i mnie przytuliła.
Leżałyśmy tak już jakąś godzinę kiedy tą przyjemną ciszę przerwał dźwięk mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz gdzie ukazał się numer Chrisa.
-Halo?- zaczęłam lekko zachrypniętym głosem.
-Roonie? Wszystko w porządku ? Masz jakiś dziwny głos.
-Cześć,Chris. Tak wszystko dobrze. Po co dzwonisz ?
-Dzwonię by wam przekazać, że dzisiaj jest impreza u Lloyda to taki koleś z wyścigów od techniki. Idziemy tam całą paczką. No i chciałem zapytać czy idziecie z Taylor ?- spojrzałam na dziewczynę, która potakująco skinęła głową.
-Jasne, wpadniemy. - powiedziałam. - Napisz mi esa z adresem i godziną.
-Jasne, nie ma sprawy.- chciałam się już rozłączyć kiedy ponownie usłyszałam głos Chrisa.- A i Ron twój samochód jest już gotowy.
-To świetnie, możesz przyjechać nim na imprezę, a ja dam ci moje drugie ? -zapytałam uradowana, że moje kochane autko do mnie wróci.
-Emmm...no nie bardzo. On jest u Biebera.
-Tak? Spooko, dzięki za informację.-powiedziałam spokojnie, a przez myśli przewijały mi się wszystkie wulgaryzmy świata, kiedy zakończyłam połączenie.
Czemu akurat u niego ? Czemu akurat mój samochód musi stać teraz na podjeździe u Justina. No trudno, odbierze go za mnie ktoś inny. Postanowiłam, że nie odezwę się do niego pierwsza bo to w końcu on dał mi jasno do zrozumienia, że mam spierdalać.
Razem z Taylor leniuchowałyśmy po uszy pod kołdrą przez pół dnia w końcu przełamałam się i powiedziałam jej wszystko. Opowiedziałam jej o przebiegu wczorajszego wieczoru i o tym co czuję i o tym jak się czuję. Taylor nie była zbytnio zdziwiona informacją, że zależy mi na Bieberze. Stwierdziła, że już dawno zauważyła, że nie tylko o zakład chodzi i podkreśliła, że nie chodzi jej tylko o mnie. Taylor uważa, że Justinowi też nie chodzi już tylko o zakład. Bo gdyby dalej traktował to jako zakład i miał na mnie dalej nienawidził to nie pocałowałby mnie wtedy przy butelce i nie opiekowałby się mną wtedy gdy tego potrzebowałam. Lecz moje przemyślenia postanowiłam zostawić na później. Dzisiaj pójdziemy na imprezę, a ja będę starała dobrze się bawić.
Domówka miała się zacząć o 20 więc koło 18 postanowiłyśmy z Taylor ruszyć tyłki i się przegotować. Wzięłam szybki prysznic po czym wysuszyłam i wyprostowałam włosy. Zrobiłam dosyć mocny makijaż i ubrałam czarne skórzane rurki, biało-czarną bluzkę i czarne lity nabijane ćwiekami, czyli styl A'la Roonie bitch. Taylor wygląda podobnie jak zawsze z tym, że ona postawiła na wygodę i założyła Vansy.
Na miejscu wskazanym przez Chrisa byłyśmy w ciągu 30 minut. Impreza już trwała. Muzykę można było usłyszeć chyba z drugiego końca ulicy. Samochód zaparkowałam 2 domy dalej tak na wszelki wypadek. Wysiadłyśmy z auta i skierowałyśmy się w stronę domu. Otworzyłam drzwi i automatycznie uderzył we mnie zmieszany zapach alkoholu, fajek, potu, a nawet sexu. Zebrało mi się na wymioty, spojrzałam na Taylor, która miała taką samą minę co ja. Weszłyśmy do środka i zaczęłyśmy szukać naszej paczki. Wszyscy stali w kuchni z czerwonymi kubkami w rękach. Podeszłyśmy do nich by się przywitać i wtedy spostrzegłam, że są wszyscy prócz Justina. Nie wiem czy czułam ulgę czy wręcz przeciwnie. Przywitałam się ze wszystkimi i po chwili sama trzymałam w ręku czerwony kubek napełniony jakimś alkoholem. Po godzinie czułam się nieco lepiej, wraz z alkoholem w mojej krwi pojawił się spokój jednak do czasu....do czasu kiedy na imprezę nie wpakowały się białe Supry Justina wraz z ich właścicielem. Nie wiedziałam jak mam się zachować. Nie wiedziałam jaka będzie reakcja Justina jednak bałam się konfrontacji z nim tutaj na imprezie wśród tłumu ludzi dlatego gdy go  tylko zobaczyłam uciekałam i wmieszałam się w tańczący tłum ludzi.
Przetańczyłam tak jakoś 3 piosenki gdy poczułam jak ktoś szarpie mnie za ramię. Odwróciłam się z zamiarem wydarcia się na kogoś jakim prawem mnie kurwa dotyka lecz spotkałam się z brązowymi tęczówkami Chrisa.
-Co jest? - próbowałam przekrzyczeć muzykę.
-Choć ! Na górze nasza grupka chce w coś pograć.
-W sumie dobry pomysł, trochę się zmęczyłam. krzyknęłam mu do ucha i pozwoliłam by prowadził mnie przez tłum spoconych ludzi w stronę schodów.
Gdy dotarliśmy na górę wszyscy już siedzieli w kółku i jak się okazało czekali na nas. Jedyne wolne miejsce było między Molly, a Taylor. Świetnie kurwa jeszcze tego brakowało, że muszę siedzieć tak blisko tej suki. Jakby tego było mało naprzeciw mnie siedział Justin, który wypalał mi wzrokiem dziury w twarzy. Jednak ja nie potrafiłam na niego spojrzeć. Na całe szczęście Blaise odezwał się i wszyscy swoją uwagę skupili na nim.
-Dobra, to w co gramy? Jakieś propozycje ?
-Może w butelkę- powiedziała tym swoim przesłodzonym głosikiem, Molly.
-Eeeee, nuda w to graliśmy ostatnio.- powiedział Alex.
-Może 7 minutes in heaven ! - krzyknął podjarany Ryan.
-Dobry pomysł ! - wykrzyknęli chłopcy.
I takim oto sposobem zaczęliśmy grę. Na pierwszy ogień w pokoju obok na siedem minut znalazł się Blaise i Taylor. Nie mam zielonego pojęcia co dokładnie między nimi zaszło bo kiedy Ryan otworzył drzwi Taylor poprawiała włosy,a  Blaise kołnierzyk koszulki. Ale na pewno dowiem się jak tylko wrócimy do domu. Następnie w pokoju obok znalazła się Molly i Paul. Tutaj wiadomo było co robili bo jęków tej dziwki nie zagłuszyła nawet muzyka dudniąca z dołu oraz nasze rozmowy. Przez cały czas czułam na sobie wzrok Justina lecz nie odważyłam się na niego spojrzeć.
Graliśmy już tak około godziny gdy zakręcona przez Ryana butelka wylądowała na mnie. Wzięłam ją do ręki i zakręciłam by  dobrać sobie "partnera". Patrzyłam jak butelka się kręci i kręci po czym zwalnia by zatrzymać się  centralnie na Justinie. W tym momencie serce podeszło mi do gardła i zrobiło mi się niesamowicie gorąco. Siedziałam tak dalej ze spuszczoną głową kiedy przed moimi oczami zmaterializowały się białe Supry. Podniosłam wzrok i spojrzałam na Justina, który stał nade mną z wyciągniętą ręką. Chwyciłam ją,a chłopak pomógł mi się podnieść. Weszliśmy do jak mniemam sypialni ja pierwsza Justin zaraz za mną. Usiadłam na łóżku i po prostu tak siedziałam.
-Roonie, ja... -zaczął jednak mu przerwałam.
-Nie, Justin. Wczoraj wyraziłeś się jasno. Mam się odpierdolić i dać ci spokój, rozumiem. Gra skończona. Matt dostał za swoje i koniec. Jest spoko.
-Kurwa, nie.! Choć raz mnie posłuchaj, proszę. -zaczął błągalnym tonem. Uznając moje milczenie za zgodę kontynuował.- Nie miałem tego na myśli wszystkiego co powiedziałem. Byłem zły, zły na siebie do tego fakt, że mnie nakręciłaś,a potem najzwyczajniej w świecie zrobiłaś w chuja mi nie pomógł. Więc, przepraszam cię za wczorajszy wieczór. Nie chcę żebyś się odjebała i masz rację też z tym, że koniec  z zakładem. Kurwa nigdy nie sądziłem, że to powiem ale do chuja lubię cię Styles. Lubię Cię i nie chce wracać do tego co było kiedyś. - słuchałam tego wszystkiego co mówi Justin i nie wierzyłam własnym uszom, czy Bieber właśnie wyznał, że mnie lubi ? I to tutaj kiedy siedzimy zamknięci w pokoju grając w 7 minutes in heaven?
-Justin, powiesz mi ?
-Powiem co ? - zapytał zdziwiony.
-No wiesz, po co ci to było.
-Nie odpuścisz, prawda ?
-Nie.
-Dobra, tylko zatrzymaj to dla siebie. Ja wraz z Blaisem postanowiliśmy trochę zarobić. Sprzedajemy to świństwo ale na boga Roonie nie biorę tego. A broń jest do obrony no
i żeby czasami postraszyć kogoś, kto za długo zwleka z oddaniem hajsu.
-I to było aż tak złe, że kazałeś mi się pierdolić i o mało mi nie zajebałeś ?
-Roonie, skarbie. - usiadł obok mnie. -Przeprosiłem, poniosło mnie. Przepraszam jeszcze raz.
-Doobra, nie ważne. Co robimy? Zostało nam z pięć minut. - zapytałam.
-Mam pewien pomysł- uśmiechnął się cwaniacko.
-Taaak ? Oświeci....- nie dane mi było dokończyć gdyż Justin przywarł do mnie swoimi ustami. Od razu oddałam pocałunek. Tym razem znacznie ułatwiłam mu sprawę i od razu dałam mu dostęp do środka. Chłopak wślizgnął swój język do środka i po chwili nasze języki tańczyły w zmysłowym tańcu, nie walczyły ze sobą jak zawsze. Justin naparł na mnie swoim ciałem tak, że leżałam na łóżku,a ona wisiał nade mną. Jedną dłonią podarł się obok mojej głowy,a druga powędrowała na moje biodro. Justin zaczął posuwać ręką lekko w górę unosząc lekko moją koszulkę. Zarzuciłam swoje ręce na jego kark i przyciągnęłam go bliżej siebie. Wplotłam palce w jego włosy i jak zawsze lekko pociągnęłam za ich końce na co Justin warknął gardłowo i zacisnął swoją rękę wokół mojej talii.  Odsunął się ode mnie tylko po to by przenieść swoje usta na moją szyję i zaczął składać tam tysiące pocałunków, przez co jęknęłam. Zaplotłam moje nogi wokół jego bioder i nagle poczułam jak chłopak przygryza skórę na mojej szyi po czym lekko ją ssie, tam na pewno zostanie ślad jednak teraz nie dbam o to. Potrzebuję więcej bo eksploduje. Zacisnęłam nogi jeszcze bardziej przez co Justin jęknął i ponownie wpił się w moje usta,a po chwili zaczął ocierać się o moją dolną strefę. Jęknęłam w jego usta po czym również zaczęłam się o niego ocierać. Po chwili złapaliśmy wspólny rytm. Po chwili poczułam jak moje dolne partie ciała zaczynają pulsować po chwili moje ciało eksplodowało przez co jęknęłam na tyle głośno, że reszta mogła to usłyszeć jednak teraz o to nie dbałam liczyło się tu i teraz. Justin wykonał jeszcze 2 pchnięcia po czym opadł na mnie głośno dysząc.
Kiedy już  nasze oddechy się unormowały i Justin wstał ze mnie tylko po to by usiąść obok i przyciągnąć mnie na swoje kolanach. Usiadłam na nim okrakiem zarzucając ręce na jego kark i spojrzałam mu w oczy.
-Wow- powiedział. -Kochanie, nie spodziewałem się tego. Byłem przekonany, że mi przypierdolisz, zaczniesz się drzeć, wyzywać, nawet obstawiłbym, że się rozpłaczesz. Ale nigdy nie pomyślałbym, że będziemy uprawiać suchy sex.
- Najwidoczniej, mnie nie znasz. KOCHANIE. - zaakcentowałam ostatnie słowo i musnęłam jego usta. W tym momencie do pokoju wparował roześmiany Ryan.
-No kochani, czas się skończył ale z tego co widzę to nic ciekawego się nie działo.- powiedział i zrobił smutną minę. Spojrzałam na Justina w tym samym czasie co on na mnie i oboje wybuchnęliśmy śmiechem . Zeszłam z jego kolan i skierowałam się do wyjścia, Justin podążył za mną ale przed tym jak wyszliśmy z pokoju złapał mnie za rękę  i splótł nasze palce. Nie wiem dlaczego ale ten gest sprawił, że nabrałam odwagi żeby mu to powiedzieć.
-A i Justin...- szepnęłam mu do ucha.- Też Cię lubię. - powiedziałam i cmoknęłam go w policzek.

Od Autorki :
Na wstępie BAAAAAAARDZO BAAAAARDZO PRZEPRASZAM ZA TAKĄ OBSUWĘ ALE NIE MIAŁAM JAK TEGO DODAĆ.
Mam nadzieję, że jeszcze ktoś to czyta.
Lov Ya <3

6 komentarzy:

  1. bsjsbshsnisbw *-*
    kocham go ��

    OdpowiedzUsuń
  2. Na taki rozdział czekałam i się opłacało ♥ Te wszystkie ich emocje odczuwałam sama na sobie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. super na reszcie ich wspólny moment
    czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  4. Aww *-* Tak. Tak. Tak! Ronnie i Justin w akcji! BIEBER NIE SPIEPRZ TEGO, BRO! Czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rordzial:) czekam na kolejny, mam nadzieję że szybko się pojawi :d

    OdpowiedzUsuń
  6. Na razie się lubią, a zaraz będą się kochać ahsjvhashfashcj

    OdpowiedzUsuń