niedziela, 6 kwietnia 2014

19. You're impossible.

RooniePOV:

Ze snu wyrwały mnie irytujące dźwięki mojego budzika. Przez te dwa miesiące zdążyłam zapomnieć jak to jest tak wcześnie wstawać. Właśnie zaczął się wrzesień, czyli szkoła. Wczoraj wieczorem nie umiałam zasnąć zastanawiając się jak to wszystko będzie wyglądać  w szkole.
Od imprezy gdzie przyznałam się, że lubię Biebera minęły 2 tygodnie. Cały ten czas praktycznie spędziłam w jego towarzystwie. Chodziliśmy na imprezy, różnego typu posiadówki z paczką, oczywiście wyścigi i kilka razy zdarzyło mi się zostać u niego na noc.
Okazało się, że Matt wyjechał z rodziną do Waszynghtonu więc nasz układ został oficjalnie unieważniony.
Taylor jest z Blaisem co mnie jakoś nie zaskoczyło kiedy moja kochana przyjaciółka mi o tym powiedziała. ta dwójka miała się ku sobie od dłuższego czasu.
Wakacyjny sezon wyścigów lepiej zakończyć się nie mógł. Paul zrobił wszystkim dosyć interesującą niespodziankę. W ostatnim wyścigu sezonu wszystko jest podwójne. Musimy pokonać dwa razy dłuższą trasę ale nagroda też została podwojona. W tym roku nagrodą było Czerwone Kabrio Audi RS5. I 2 kafle zielonych.  Wracając do niespodzianki Paula...Wyścig wygrałam ja, a zaraz za mną dosłownie 2 sekundy później metę przekroczył Bieber. Paul stwierdził, że w ostatnim wyścigu mogą wygrać dwie osoby. Więc dodając do jego pomysłu głupotę i niewyparzony język Ryana, ja i Justin zostaliśmy królem i królową wyścigów, a nagrodę podzielili na pół. To brzmi strasznie tanio ale trzeba przyznać, że było zabawnie. Moje myśli przerwał cholerny budzik, który po raz kolejny rozbrzmiał w moich uszach.
Z wielkim ociąganiem podniosłam się z łóżka, po drodze łapiąc dzisiejszy outfit poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, zrobiłam make-up, ubrałam się i byłam gotowa. Spojrzałam na zegarek, na którym widniała 7:30. Idealnie- pomyślałam. Zeszłam na dół gdzie przy stole siedziała już Taylor z rodzicami.
-Dzień dobry, kochanie. - zaćwierkała pani Evans. - Siadaj i zjedz coś.
-Dzień dobry- odparłam i wykonałam jej polecenie. Usiadłam przy stole nalewając sobie kawy i zaczęłam jeść tosty. Po skończonym posiłku pożegnałyśmy się z Tay i pojechałyśmy do szkoły.
    Gdy wysiadłam z samochodu na szkolnym parkingu znowu zaczęłam myśleć o tym jak teraz wyglądać będzie moja znajomość z Bieberem. Czy będzie tak jak w wakacje czy może wrócimy do tego co było
w drugiej klasie. Zamknęłam samochód i poszłyśmy na drugi koniec parkingu gdzie stała nasza paczka przy żółtym porshe, Chrisa. To jest właśnie to co wyróżniało naszą paczkę. Każdy z nas miał zajebisty samochód, od którego większość dzieciaków w szkole nie mogła oderwać wzroku.
-Cześć wszystkim- podeszłam do nich.
- Siemka- odpowiedzieli chórem. Co było dosyć zabawne.
-Gdzie, Justin? - zapytałam stając między Ryanem i Chrisem.
-Znając naszego księcia Biebera pewnie....- nie dane było Jamesowi skończyć kiedy poczułam czyjeś silne ramiona oplatające moją talie, które przyciągnęły mnie do siebie. - Jestem tutaj, kochanie, a co
stęskniłaś się? -wymruczał mi do ucha przez co przeszedł mnie dreszcz.
-Niedoczekanie, Bieber. - odwróciłam się do niego twarzą.
-Odwołaj to, Styles! - warknął z uśmiechem.
-Bo co ? Zrobisz mi coś ?
- Oj, nie chcesz wiedzieć.
- Błagam Cię Bieber. Ty zawsze dużo mówisz mało robisz, nie masz jaj żeby mi coś zrobić.
-Ah taak ? Może nie mam jaj żeby ci zrobić "coś " ale mam jaja żeby zrobić to.- przyciągnął mnie do siebie
i wpił w moje wargi. Szok to jest to co czułam w tej chwili. Jednak oddałam pocałunek. Zarzuciłam ręce na jego kark, na co on przycisnął mnie jeszcze bliżej siebie. Nie wiem ile to trwało ale przerwało nam znaczące chrząknięcie. Oderwaliśmy się od siebie po czym ja odwróciłam się przodem do reszty jednak Justin
w dalszym ciągu stał za mną z zaplecionymi ramionami wokół mojej tali.
-Ej, James.- rzucił Justin.- Nie wiedziałem, że uważasz mnie za księcia. W takim razie będę zaszczycony jeśli zostaniesz moim Giermkiem.-powiedział na co wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-Niedoczekanie, Bieber.- zaśmiał się. Na co Justin wystawił w jego kierunku środkowy palec przez co wszyscy po raz kolejny wybuchnęli śmiechem.
-Dobra, zbierajmy się bo zostało 5 minut, a chyba nie chcemy mieć przypału już w pierwszy dzień za spóźnienie.- powiedziała Taylor.
-Taaaa..-mruknęli wszyscy po czym skierowaliśmy się w stronę budynku szkoły. Zgadnijcie jak wielkim zaskoczeniem było to, że w drodze do szkoły Justin złapał moją dłoń i splótł nasze palce razem.
Weszliśmy do szkoły i każdy rozszedł się we własnym kierunku.
- Do zobaczenia na lunchu,księżniczko. - powiedział Justin i musnął moje usta.
-Taa, do zobaczenia.-odparłam i wraz z Taylor poszłam na lekcje. Liczyłam na to, że ten dzień będzie
w miarę udany jednak zawsze musi się coś zjebać.
- Uważaj jak kurwa łazisz. - warknęłam.
-Styles, nie było mnie dwa miesiące ale ty nic się nie zmieniłaś. Dalej jesteś popierdoloną chłopczycą. - pisnęła swoim w chuj tęczowym głosikiem przez co miałam ochotę rozjebać jej łeb o szafki.
-McGreen myślałam, że przez te dwa miesiące wpadnie ci coś do głowy, ale dalej jesteś pustą dziwką. - warknęłam i odeszłam przy okazji popychając ją barkiem.
Panie i Panowie, a oto przedstawiam wam Amy McGreen najlepsza przyjaciółka Molly Forbes. Dwie małe dziwki, które myślą, że są jebanymi księżniczkami bo dały dupy całej szkole. Mam na myśli oczywiście płeć męską. Amy na całe szczęście wyjechała na całe wakacje chuj wie gdzie grunt, że miałam spokój chociaż od jednej. Jednak teraz zaczęła się szkoła i bd musiała wkurwiać się podwójnie.
-Jak ja nienawidzę szkoły. Jestem tutaj nie cały dzień, a już mam dosyć. -westchnęłam sadowiąc się na krześle w stołówce.
- Wiem co czujesz, mam tak samo. - powiedział Ryan. - Mieliśmy WF ze klasą, do której chodził Matt. Banda kurwa debili , którzy myślą, że mogą wszystko bo popierdalają w jebany futbol. Ja pierdole. Temu jednemu, Scott czy jakoś tak to bym najchętniej tak przypierdolił...- warknął.
-Dobra, kapitanie zluzuj majty. -zaśmiał się Alex.
-A Ciebie co tak wkurwiło, Ron  ? - zapytał Chris.
-Szkoda gadać. Przez te dwa miesiące zapomniałam jak wkurwiająca potrafi być Amy razem z Molly. Najchętniej rozkwasiła bym jej twarz o szafki. Ale bez przypału. Na pewno pojawi się na najbliższym wyścigu pokręcić tyłkiem. Może szczęście mi dopisze i Paul przypisze ją do wystrzału wtedy tak przypadkiem ją potrącę i z głowy. - powiedziałam. Na co zapadła grobowa cisza. Wszyscy wgapiali się we mnie z niedowierzaniem wypisanym na twarzy. - Przecież kurwa żartowałam. Co wy? Serio sądzicie, że jestem aż tak pierdolnięta ? - zapytałam śmiejąc się. Na co wszyscy odetchnęli głęboko.
- Wiesz potrafisz być nie obliczalna, kochanie.- zaśmiał się Justin.
- Taa? Na przykład kiedy ?
-Kochanie, jesteś pewna, że mam mówić tu tak przy wszystkich kiedy jesteś naprawdę nieobliczalna ?
- Jesteś, kurwa niemożliwy! - zaśmiałam się i rzuciłam w niego frytką, które akurat jadłam.
-Czyli nie zaprzeczasz ?- ciągnął.
-Skąd, kochanie. Ty wiesz najlepiej do czego jestem zdolna.- chytrze się uśmiechnęłam.
- Oj, wiem, wiem. - wyszczerzył się.
-I wiesz, że jestem nieobliczalna nie tylko w tych sprawach , prawda kochanie? - zapytałam słodko.
-O czym ty.....-zaczął jednak nie dane mu było dokończyć gdyż butelka wody, którą trzymałam w ręce wylądowała na jego twarzy. - Co jest, kurwa? - warknął. Wszyscy siedzący przy naszym stoliku zwijali się ze śmiechu.
-Sam powiedziałeś, że jestem nieobliczalna, KOCHANIE.- uśmiechnęłam się słodko i poszłam na lekcje gdyż zadzwonił dzwonek.
-Zapłacisz mi za to!! - krzyknął jeszcze.  Na co tylko się uśmiechnęłam i wyszłam ze stołówki odprowadzona przez rozbawione spojrzenia połowy szkoły.


Od Autorki :
Wiem, że jest krótki ale na prawdę nie mam warunków by napisać więcej....Postaram się to szybko ogarnąć i poprawić się.
LOV YA <3

1 komentarz: