niedziela, 25 maja 2014

25. What did you say ?

RooniePOV:

Wróciłam do samochodu lekko podenerwowana co nie uszło uwadze Justina.
-Co się stało, kochanie ?
-Emmm....nic. Wszystko okej.-wysiliłam się na uśmiech.
-Na pewno ?
-Tak, Justin na pewno. Jedźmy już.- chłopak nic nie powiedział tylko ruszył. Jechaliśmy w całkowitej ciszy. Cały czas zastanawiałam się po co Matt wrócił. Rozmawiałam z kilkoma osobami w szkole, które utrzymywały z nim kontakt i podobno nie paliło mu się do powrotu do LA, a tu nagle widzę go w sklepie przy drodze. To nie ma sensu i mam dziwne przeczucie, że jego powrót ma jakieś drugie dno. Moje rozmyślania przerwał Justin, który położył dłoń na moim ramieniu.
-Roonie, powiedz mi co się dzieje. Odkąd wyszłaś z tego sklepu jesteś nieobecna.
-To naprawdę nic, Justin. Nie przejmuj się.- powiedziałam i cmoknęłam go w usta. Na razie nie chcę mu mówić o powrocie Matta bo wiem, że skończyłoby się to zdenerwowaniem Biebsa.-Jedź do Ryana. Zobaczymy się jutro ?
-Jasne, kochanie. Przyjadę po Ciebie rano i zabiorę do szkoły, dobrze? -zapytał.
-Okej, pa.- powiedziałam złożyłam jeszcze jeden pocałunek na jego ustach i wysiadłam z samochodu.
Weszłam do domu i zastałam Tay leżącą na kanapie, która wsuwała chipsy. Czasami się zastanawiam czy ta dziewczyna nie ma co robić w życiu. Podeszłam do niej i rzuciłam się na kanapę zaraz obok głośno wzdychając.
-Co jest? Ciężki wieczór? zapytała poruszając śmiesznie brwiami.
-Przysięgam Evans, że jeszcze raz rzucisz jakiś tekst z podtekstem sexulanym dotyczącym mnie i Biebera, a zobaczysz kim tak naprawdę jest kurwa Roonie Styles.- warknęłam.
-Dobra, sorrry.- przeciągnęła specjalnie "R".-To mów co ci leży na sercu i gdzieś była cały dzień po szkole.
-Po szkole Justin zabrał mnie w pewne miejsce, gdzie spędzaliśmy na prawdę świetnie czas jednak zadzownił Ryan i Justin musiał do niego jechać. Kiedy wracaliśmy poprosiłam Justina żeby zatrzymał się w sklepie i spotkałam tam kogoś, kogo nigdy już bym spotkać nie chciała.
-Kogo? One Direction ?
-Kurwa, Tay. Coś ty się tak ujebała tych chłopaków? Zresztą nie ważne. Nie, nie ich.
-To kogo ? Mów bo masz minę jakby ci ktoś kij w dupsko wepchnął.
-Delgado.- mruknęłam cicho.
-Co kurwa? -krzyknęła podnosząc się z kanapy.
-Nie drzyj tej japy tak, kurwa Evans.
-Sorry. Ale jak to Matta? Przecież on wyjechał i nie zapowiadało się, że wróci.
-Tak samo jestem zdziwiona jak ty. Ale mam przeczucie, że jego wizyta w LA ma jakieś drugie dno.
-Obyś nie miała racji. Bo każdy wie, że gdzie Delgado tam kłopoty.-westchnęła z powrotem opadając na kanapę.

JustinPOV:
Kiedy już uporaliśmy się z małym problemem Ryana postanowiliśmy, że zrobimy sobie we dwoje mini męski wieczór. Siedzieliśmy tak i gadaliśmy o wszystkim i o niczym aż temat zszedł na mój związek z Roonie.
-Stary,wkręciłeś się jak chuj.-powiedział Ryan upijając łyk swojego piwa.
-O czym ty mówisz?
-O tobie i Styles, stary wpadłeś po uszy.
-Nie rozumiem.
-Wybacz, pozwól, że ci wyjaśnię. Każdą wolną chwilę spędzasz ze Styles. Jak jakiś koleś się do niej ślini masz żądze mordu w oczach. Kiedy tylko Styles pojawia się w zasięgu twojego wzroku automatycznie szczerzysz się jak głupi do sera. Nasz mały Bieber się zakochał.
-Co ty pierdolisz? Ja się nie zakochuje. - zaprzeczyłem chyba troszeczkę za szybko.
-Stary, innym możesz mydlić oczy ale nie mi. Znamy się od piaskownicy i znam cię jak nikt inny. -powiedział z powagą.
-Kurwa...-mruknąłem biorąc potężnego łyka gorzkiego płynu.
-Posłuchaj nie jestem twoją matką żeby prawić ci morały ale nie spierdol tego. Zdążyłem ją trochę poznać i widzę jak ona na Ciebie patrzy. Wszyscy wiemy, że Styles potrafi być niezłą suką...
-Hola, hola stary nie zapominaj, że mówisz o mojej dziewczynie. - wszedłem mu w słowo kiedy nazwał Roonie suką.
-Widzisz? Właśnie o tym mówię. Ktoś tylko powie na jej temat coś co tobie się nie spodoba, a ty od razu zachowujesz się jak Gladiator.- zaśmiał się.
-Dobra kurwa, nie ważne. Mów dalej.
-A więc jak mówiłem, Roonie potrafi być niezłą su...-zamilkł jak tylko zobaczył mój wzrok.- No wiesz...ale nie tylko ty tutaj wpadłeś. Ona cię kocha stary.
-Nie wiem czy ona mnie kocha. Nigdy mi tego nie powiedziała.
-A ty jej powiedziałeś, że ją kochasz?- zapytał.
-Prawie...-mruknąłem.
-Co masz na myśli mówiąc prawie ?
-Dzisiaj jak byliśmy razem i zadzwoniłeś, że mnie potrzebujesz powiedziałem jej to,a ona zachowała się naprawdę spoko. Powiedziała, że rozumie i w ogóle. Inna laska pewnie by zrobiła awanturę, że ważniejsi są dla mnie kumple blah blah blah, a ona powiedziała, że rozumie i jeśli by chodziło o Tay to zachowałaby się tak samo. Wtedy chciałem powiedzieć, że właśnie za to ją kocham ale w ostatnim momencie zmieniłem na " Właśnie za to cię kochanie uwielbiam."- powiedziałem na jednym wdechu.
-Bieber, kurwa jesteś skończonym idiotą.- krzyknął i podniósł się z kanapy.
-Co? Czemu ?-zapytałem zdezorientowany.
-Chłopie ona nie jest głupia. Mogę ci zagwarantować, że na bank wiedziała co chciałeś powiedzieć, a teraz pomyśli sobie bóg wie co i będzie się dręczyć myślą dlaczego jej tego nie powiedziałeś. I nie zapominaj, że to jest kobieta więc ona Ci tego pierwsza nie powie tylko będzie czekać na twój krok.
-Chyba masz rację......kurwa. Faktycznie jak wracaliśmy to podjechaliśmy do sklepu i jak wróciła to była taka cicha i nieobecna zupełnie jak nie Roonie. Stary co ja ma zrobić ? W całym moim kurwa dziewiętnastoletnim życiu nie powiedziałem nikomu, że go kocham. Kurwa to nawet dziwnie brzmi w moich ustach.
-Ja nie mogę za ciebie decydować ale uważam, że powinieneś jej powiedzieć i to jak najszybciej.
-Dzięki chłopie. -poklepałem go po ramieniu.
-Nie masz za co. -uśmiechnął się.
-A właśnie, że mam. Dziękuję, że mam takiego przyjaciela jak ty.
-Kurwa Bieber, stajesz się ckliwy. - zaśmiał się przez co dostał w łeb.- Dobra już dobra, polecam się na przyszłość. Przyjacielu.- wyszczerzył się do mnie.
-Jesteś kretynem, Butler. - zaśmiałem się.
-Nie większym niż ty, Biebier.
-Dobra bez pierdolenia. Zwijam się. Jest późno a jutro ta zajebana szkoła. Na razie. -przybiłem z nim piątkę i pojechałem do domu.

RooniePOV:
Pierwsze słowo, które cisnęło mi się na usta kiedy usłyszałam dźwięk budzika to "KURWA". Nie znoszę wcześnie wstawać, nie znoszę chodzić do szkoły i nie znoszę się kurwa uczyć.
Zwlekłam się z łóżka ruszyłam z moim porannym rytuałem. Prysznic, make-up, ubrać się, zjeść śniadanie, zabrać rzeczy i wyjść.
Już w pełni gotowa siedziałam na kuchennym blacie popijając kawę kiedy na dół zeszła Taylor.
-Siemanko, suko.-powiedziała wesoło.
-Siema-powiedziałam zeskakując z blatu. -A za tą suke jedziesz sama do szkoły.
-Ale Roonie wiesz, że cię kocham i żartowałam i mój tata oddał moje auto na przegląd. -zrobiła minę zbitego psiaka.
-To zrobisz sobie mały spacerek.- puściłam jej oczko.
-Roonie, kurwaaaa.- jęknęła.
-Żartuje. Ale tak serio to naprawdę do szkoły jedziesz sama bo ja jadę z Justinem. Ale weź moje auto. -powiedziałam zgarniając torebkę i klucze gdyż dostałam wiadomość od Jusa, że czeka przed domem. -See Ya.- krzyknęłam i wyszłam z domu. Justin stał oparty o swój samochód. Miał na sobie jasne jeansy oczywiście ledwo mu się trzymały na dupie, biały T-shirt, skórzaną kurtkę i czerwone supry. Czyli jak zwykle bez Swagu nie ma Biebra. Podeszłam do niego na co chłopak ukazał rządek swoich bialych zębów.
-Witaj, kochanie.-powiedział łapiąc moją dłoń i przyciągając mnie do siebie.
-Hej. -powiedziałam i się uśmiechnęłam.
-Gotowa  ?
-Jak zawsze. -zaśmiałam się,a Justin wpił się w moje usta. Staliśmy tak przez jakiś czas, aż usłyszeliśmy trzask zamykanych drzwi i głos mojej przyjaciółki.
-Ej gołąbeczki, ogarnijcie się kurwa nie pod moim domem. - oderwałam się do Justina, odwóciłam się i wystawiłam w jej stronę środkowy palec co wywołało śmiech u Jusa.
W szkole jak w szkole. Ciągle to samo. Wszyscy mnie wkurwiali i nie obyło się bez kłótni z nauczycielami. Po zajęciach pojechaliśmy do Justina.  Teraz oboje leżeliśmy przytuleni do siebie i oglądaliśmy TV. Jednak dalej gryzła mnie ta sprawa z Mattem. Powinnam była powiedzieć o tym Justinowi. Nie powinnam tego przed nim ukrywać choć z drugiej strony Justin go nienawidzi. Nie wiem dokładnie dlaczego bo mi nie powiedział ale wiem, że nie była to jakaś drobna sprawa do tego incydent na wyścigach gdzie Matt chciał zabić Justina. Jego przyjazd może naprawdę nieźle namieszać.  Jednak jest jedna rzecz, za którą jestem wdzięczna Mattowi. Mianowicie gdyby nie on to Bieber nie wymyślił by tego zakładu i teraz nie siedziałabym w ramionach chłopaka, którego kocham. Tak właśnie Ja panna suka Styles kocham tego kretyna Biebera. Jednak mam obawy co do jego uczuć ale cóż zobaczymy.
-O czym tak myślisz? -zagadnął przerywając moje przemyślenia.
-C-co ?- zapytałam wyrwana z transu.
-Zapytałem o czym tak myślisz bo od 10 minut wgapiasz się w moją klatę jak zaklęta.
-Emm...ja..no..ten..-zaczęłam się jąkać.
-Roonie, powiedz mi co się dzieje. Od wczoraj nieustannie o czymś myślisz i się zawieszasz.-powiedział lekko podirytowanym głosem. Westchnęłam i zaczęłam mówić co mi leży na sercu.- Widzisz Justin bo wczoraj jak Ci powiedziałam, że wszystko okej po tym jak wyszłam ze sklepu to trochę minęłam się z prawdą.
-Co masz na myśli ?
-No bo... bo ja wczoraj w sklepie spotkałam Matta.
-Kogo ?
-No Delgado.- mruknęłam.
-Co kurwa?- warknął i już wiedziałam, że jest wkurwiony.
-Justin proszę Cię uspokój się.
-Kurwa, kochanie jak ja mam być spokojny jak ten kutas jest w LA.
-Też nie jestem z tego faktu zadowolona.- mruknęłam. - Powiem ci szczerze, że nawet się boję. Mam dziwne przeczucie, że jego przyjazd nie jest przypadkiem i że zdarzy się coś złego. -westchnęłam .
-Ej, skarbie. - powiedział podnosząc mój podbródek tak, że patrzyłam mu w oczy .-Nie martw się. Jestem tu z tobą i tak długo jak tu jestem wszystko będzie okej. Wiesz dlaczego ?- zapytał ja ja pokręciłam głową na nie.

JustinPOV :
-...- Powiem ci szczerze, że nawet się boję. Mam dziwne przeczucie, że jego przyjazd nie jest przypadkiem i że zdarzy się coś złego.- powiedziała i widziałem w jej oczach nutkę strachu.
-Ej, skarbie. - powiedziałem podnosząc jej podbródek tak, że patrzyła mi w oczy .-Nie martw się. Jestem tu z tobą i tak długo jak tu jestem wszystko będzie okej. Wiesz dlaczego ?- zapytałem,a Roonie pokręciła głową na nie.Teraz albo nigdy pomyślałem. - Bo Cię kocham, Roonie. -powiedziałem i wstrzymałem oddech. Widziałem jak jej oczy się rozszerzają i patrzy na mnie w zupełnym szoku.
-T-ty co ?- zapytała w szoku.- Powtórz to, proszę.
-Kocham Cię. - szepnąłem.

RooniePOV:
-Kocham Cię.- szepnął. A ja siedziałam tak i patrzyłam na niego jak na idiotę nie mogąc uwierzyć, że własnie to powiedział. Dopiero jak poczułam jak mięśnie Justina się  napinają zdałam sobie sprawę, że chłopak czeka na moją odpowiedź.
-Też Cie kocham.- szepnęłam kładąc dłoń na jego policzku. Justin wtulił swój policzek w moją dłoń by po chwili złączyć nasze usta w czułym pocałunku. W tej chwili wiedziałam, że jestem w odpowiednim miejscu z odpowiednią osobą. W tym momencie nawet problem pod tytułem " Matt Delgado" nie był mi straszny bo wiedziałam, że oboje damy radę.

Od Autorki:
Wybaczcie, że nie wczoraj ale zostałam na cały tydzień sama w domu i mnie poniosło :3
A teraz baaaardzo ładnie proszę o opinie na temat tego rozdziału.
Tak na koniec zdradzę wam mały sekrecik. Nie przyzwyczajajcie się, że jest tak kolorowo :*
Buziaaaaki KC KC
I komentujcie Miśki xoxo

9 komentarzy:

  1. Świetny rozdział <3 czekam na nn :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy następny??!!! czytam to od wczoraj i już się nie mogę doczekać! Pisz! czekam! PROSZĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘ BO UMRĘĘĘĘĘĘĘĘĘ SERIO "Z SERI "POPIERDOLONA JA" "

    OdpowiedzUsuń
  3. BOSKI *.* Dodaj szybko kolejny rozdział <3333333

    OdpowiedzUsuń
  4. bdbsjbsbdkwndjs nareszcie!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. A ten Matt przypadkiem wcześniej nie miał na nazwisko Grande?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On się nazywa Matt Delgando ale jego ksywka to Grande xoxo

      Usuń