Roonie's POV
Pożegnaliśmy się z Vincem i
ruszyliśmy w stronę pobliskiego Starbucks. Po drodze żartowaliśmy
i wygłupialiśmy się. Gdy już dotarliśmy zajęliśmy stolik przy
oknie. Ja zamówiłam Mango
Juice, a Tay i Blaise mrożoną Caramel Macchiato. Rozmawialiśmy o
wszystkim, aż zeszliśmy na temat świąt.
- Taylor,
bo jest sprawa... - zaczęłam. - Justin zaprosił mnie do siebie na
święta. Przyjeżdża jego rodzina i chciałby żebym była tam
razem z nimi. - spojrzałam na przyjaciółkę, a ona się
uśmiechnęła.
- To
słodkie. Powiem rodzicom, że spędzasz je z chłopakiem.
Zrozumieją. - i za to ją kocham. Nie wiem co bym zrobiła gdyby nie
ona. Po kawie poszliśmy do centrum handlowego. Chciałam kupić
jakiś drobiazg dla przyjaciół, ponieważ głupio bym się czuła
gdyby nic nie dostali ode mnie. Zawsze dawałam im prezenty, więc
nie chciałam by w tym roku było inaczej. Postanowiłam kupić też
coś dla rodziców Tay za podziękowanie, że mogłam się u nich
zatrzymać. Zaraz po wejściu każdy z nas poszedł w swoją stronę,
aby znaleźć prezenty. Weszłam do pierwszego sklepu, którym był
jubiler. Zobaczyłam tam mnóstwo przepięknej biżuterii. Dla mamy
Tay kupiłam srebrne kolczyki. Następnie poszłam do perfumerii,
gdzie kupiłam nowy perfum Rihanny dla Taylor. Dla taty szatynki
kupiłam zegarek, a dla Ryana, Chrisa i Blaisa po snapbacku i nowych
RayBanach. Chciałam już wychodzić, gdy zauważyłam
nieśmiertelnik. Od razu pomyślałam, że muszę go kupić
Justinowi.
- Dzień
dobry. - przywitałam się z ekspedientką. - Chciałabym kupić ten
nieśmiertelnik. - wskazałam go, a pani mi go podała.
- Chciałaby
pani wygrawerować na nim jakiś napis? - spytała. Jest jeden tekst,
który opisuje nas oboje. Podałam jaki napis bym chciała i
zapłaciłam. Ekspedientka kazała mi przyjść po niego za pół
godziny, więc miałam czas by znaleźć coś co mogłabym włożyć
na kolację wigilijną. Poszłam do TopShopu i szukałam czegoś
odpowiedniego. W międzyczasie zadzwoniła do mnie Tay i spytała się
gdzie jestem, a po chwili doszli do mnie razem z Blaisem.
- I
jak? Znalazłaś coś? - pokazałam jej pełne torby zakupów, a ona
się tylko zaśmiała. - No tak. Czego ja się innego mogłam
spodziewać.
- Jak
ty mnie znasz. - odpowiedziałam. Wreszcie po kilkunastu minutach
szukania znalazłam idealną kreację i buty. Spojrzałam na godzinę.
Była 17:28. Poszliśmy jeszcze tylko po nieśmiertelnik i
skierowaliśmy się z powrotem do warsztatu.
- Wróciłam
do domu, gdzie już zastałam Justina.
- Hej
skarbie, wróciłam! - zawołałam i weszłam na górę, żeby
schować prezenty, a następnie zeszłam na dół.
- Co
robiłyście z Tay? - spytał popijając Colę.
- A
wiesz, poszłyśmy do Starbucks, potem do galerii. - wzięłam jabłko
i ugryzłam je, po czym ponownie spojrzałam na szatyna. - A jak tam
Chris? W czym mu pomogliście? - spytałam. Justin przyjrzał mi się
dokładnie. - Mam coś na twarzy? - zaczęłam wycierać swoje kąciki
ust, ale chłopak się odezwał.
- Kłamiesz.
- stwierdził. Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia.
- Co?
Justin czemu tak sądzisz? - wyrzuciłam ogryzek do kosza, podeszłam
do niego i położyłam swoje dłonie na jego klatce, ale on je
ściągnął.
- Kłamiesz
kurwa! I nie zaprzeczaj! - krzyknął.
- O
co ci do chuja chodzi? Nie kłamię, więc przestań mnie do cholery
oczerniać!
- Rano
uciekłaś i wzięłaś telefon, żeby do kogoś zadzwonić, a potem
prawie wyrzuciłaś mnie z MOJEGO pieprzonego mieszkania, po czym
wracasz i od razu uciekasz na górę! Kurwa! Ty mnie zdradzasz! - czy
on... Nie on tego nie powiedział.
- Że
co?! Dlaczego tak kurwa pomyślałeś? W życiu bym cię nie
zdradziła i dobrze o tym wiesz! Ja pierdole! - nie wierzę. Po
prostu kurwa nie wierzę.
- Pewnie
że pierdolisz. Swojego nowego Alfonsa!
- Justin!
- on tylko spojrzał na mnie pustym wzrokiem. - Chcesz wiedzieć co
robiłam?! Proszę bardzo! Byłam kupić ci prezent! Proszę kurwa!
To miała być niespodzianka, ale ty jak zawsze pierdolisz jakieś
głupoty! - jego mina w tym momencie zmieniła się ze wściekłej na
przepraszającą.
- Roonie,
ja... -
- Daj
spokój. - poszłam na górę i zatrzasnęłam za sobą drzwi od
sypialni. Wyciągnęłam strój na dziś, czystą bieliznę i poszłam
wziąć prysznic. Gdy dokładnie umyłam ciało i włosy, wzięłam
maszynkę i zaczęłam się golić. Następnie wzięłam eyeliner,
mascarę i pomadkę i zrobiłam makijaż. Wysuszyłam i wyprostowałam
włosy, które zgarnęłam na jedną stronę i spięłam wsuwką. Na
koniec założyłam strój.
Justin's
POV
- Justin
kurwa jesteś jebanym idiotą! - powtarzałem sobie w myślach. Jak
mogłem pomyśleć, że mnie zdradza. Jestem frajerem, idiotą,
chujem i mógłbym tak wymieniać w nieskończoność, ale przerwał
mi dzwonek do drzwi. Poszedłem je otworzyć i poczułem ramiona
przytulające mnie.
- Oh,
Justin, tak bardzo tęskniłam. - usłyszałem głos swojej mamy i
również ją przytuliłem.
- Ja
za tobą również mamo. - następnie przywitałem się z dziadkiem i
babcią.
- No
to leć na górę się przebrać, a my... - zaczęła moja babcia,
lecz jej przerwałem.
- Bo
wiecie, w tym roku będziemy spędzać świętą z moją dziewczyną.
Mam nadzieję, że ją pokochacie tak samo jak ja. - wyznałem i
uśmiechnąłem się na samo wspomnienie o niej.
- Oczywiście
kochanie. Skoro ty ją kochasz, to my również. - po tych słowach
mojej rodzicielki poszedłem na górę do sypialni. Gdy tam wszedłem
zastałem Roonie, która wyglądała... Cudownie czy wspaniale to za
mało powiedziane. Miała czerwoną sukienkę przed kolano i do tego
czarne szpilki. Włosy miała wyprostowane i spięte po boku.
- Roonie.
Przepraszam cię. Nie wiem co sobie myślałem. Byłem chujem gdy to
mówiłem. Tak strasznie cię przepraszam. Po prostu jestem cholernie
za... - poczułem usta dziewczyny za swoich. Wydałem z siebie
pomruk, a następnie polizałem jej wargę prosząc o dostęp, który
mi dała. Zjechałem dłońmi na jej pośladki i je ścisnąłem, a
Roonie jęknęła. W końcu po kilku minutach oderwaliśmy się od
siebie. - Chyba częściej musimy się kłócić, żebyś przy
przeprosinach mnie tak uciszała. - dziewczyna zaśmiała się na mój
komentarz.
- Twoja
rodzina już przyjechała? Słyszałam jakieś głosy na dole. -
- Tak
już są. - wyciągnąłem z szafy spodnie khaki, biały T-Shirt z
dekoldem w serek i białą koszulę, a do tego czarne Vansy. - Jak
chcesz poczekaj na mnie zejdziemy razem. - pocałowałem dziewczynę
w czoło i poszedłem do łazienki. Wziąłem szybki prysznic,
ubrałem się i postawiłem włosy na żel. Przyszedłem po Roonie i
razem zeszliśmy na dół. - Moi drodzy. To Roonie, moja dziewczyna.
Roonie to moja mama Pattie, babcia Diane i dziadek Bruce.
- Miło
mi państwa poznać. - moja mama szybko przytuliła szatynkę, tak
samo jak dziadkowie.
- Witaj
w rodzinie, skarbie.
Roonie's
POV
Rodzina
Justina jest wspaniała i szybko się z nią dogadałam. Chwilę
później składaliśmy sobie życzenia i zasiedliśmy do stołu.
Było bardzo miło, ale w pewnym momencie coś sobie uświadomiłam.
Są to pierwsze święta, które spędzam bez mamy.
- Przepraszam
na chwilę. - odsunęłam krzesło od stołu i wyszłam z kuchni.
Słyszałam jak Justin coś do nich szepcze, a po chwili był przy
mnie.
- Kotku,
co się stało? - przytulił mnie do siebie i zaczął głaskać po
głowie.
- Po
prostu to są pierwsze święta bez mamy. - przygryzłam wargę, żeby
nie płakać, co chyba mi się udało.
- Ej
Słońce. Przecież masz mnie, chłopaków, Tay. My jesteśmy twoją
rodziną. Nie ważne co by się nie stało, zawsze z tobą będziemy.
Moja rodzina także będzie cię wspierać. - pocałował mnie w
policzek i ponownie przytulił do siebie.
- Dziękuję
Justin. - powiedziałam cicho.
- Dla
ciebie wszystko. - razem weszliśmy do jadalni i usiedliśmy przy
stole.
- Bardzo
przepraszam za to wyjście. - uśmiechnęłam się delikatnie.
- Wszystko
w porządku, kochana. - powiedziała babcia mojego chłopaka. -
Justin nam powiedział. Bardzo nam przykro, ale wiedz, że możesz na
nas polegać. - uśmiechnęłam się na słowa pani Diane. Po kolacji
usiedliśmy wszyscy razem w salonie, aby wręczyć sobie prezenty.
Justin dostał od rodziny nowy zegarek.
- Proszę
kochanie. To dla ciebie. - szatyn podał mi małe pudełeczko. W
środku znajdowała się bransoletka z zawieszką w kształcie
samochodu.
- Justin
jest śliczna. Bardzo ci dziękuję. - pocałowałam go w policzek i
podałam prezent ode mnie. - Mam nadzieję, że ci się spodoba. -
Justin wyjął z pudełka nieśmiertelnik i od razu się uśmiechnął.
- „We
love speed and each other – Roonie” - przeczytał. - Jest
idealny. Dziękuję Roonie. - również pocałował mnie w policzek.
- Ale
to nie wszystko. - wzięłam jego dłoń i wyprowadziłam go na
zewnątrz, gdzie stał jego samochód. - Ta dam! - Justin spojrzał
na mnie dziwnie.
- Mój
samochód. I co? - spytał.
- Tak.
Ale ulepszony. Jest tam nowa chłodnica wylotu powietrza, silnik
Chrysler V8 i jest sterowany cyfrowo. - chłopak patrzył na mnie z
szeroko otwartymi oczami, po czym wziął mnie na ręce i zaczął
kręcić w kółko.
- To
najlepszy prezent świata! - wykrzyczał i mnie postawił. - Bardzo
cię kocham Roonie.
- Ja
ciebie też.
Od Autorki:
Hej, jestem Wera i w zastępstwie ja pisałam rozdział. Bardzo przepraszam wszystkich za opóźnienie, lecz to wina mojego komputera, który po 3 godzinach pracy zawiesza się :)
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. Starałam się jak mogłam. :)
super :D
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńświtnie <3
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział! czekam nako lejny :))
OdpowiedzUsuńAh nie mogę doczekać się następnego <3
OdpowiedzUsuńCudo, super! Czekam nn<3
OdpowiedzUsuń