poniedziałek, 11 sierpnia 2014

34. New Year is comming.

TaylorPOV:

Siedziałam sobie spokojnie z Chrisem u mnie w domu i rozmawialiśmy na różne tematy. Jednak ktoś  postanowił przerwać nasz spokój. Usłyszeliśmy stukanie do drzwi. Podniosłam się z kanapy i poszłam sprawdzić kogo niesie o tej porze. Otworzyłam drzwi, w których stała Roonie. Wyglądała strasznie. Jej makijaż był na powierzchni całej twarzy, a jej oczy całe czerwone i opuchnięte od łez. Nie miałam pojęcia co się stało, wystraszyłam się.

RooniePOV:
-O mój boże Roonie co się stało ? -krzyknęła Taylor. Widziałam w jej oczach, że się przestraszyła. Jednak ja nie odezwałam się ani jednym słowem. Nie byłam w stanie. Po prostu podeszłam i przytuliłam się do mojej przyjaciółki. Dziewczyna objęła mnie mocno i zamknęła drzwi nogą.
-Kochanie, co się stało ?- zapytała przejęta. Nagle w progu pojawił się Chris.
-Roonie, co się stało ? -zapytał również zszokowany.
-Ja....-zawiesiłam się. -Czy mogę najpierw skorzystać z toalety? -zapytałam.
-Roonie, nie pytaj się o takie głupoty przecież teraz to jest też twój dom. - przytaknęłam tylko i poszłam do łazienki. Kiedy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze to się przeraziłam. Mój makijaż był na powierzchni całej mojej twarzy. Zmyłam jego resztki, a włosy zwinęłam w niechlujnego koka. Spojrzałam jeszcze raz w lustro i wyglądałam w miarę normalnie po za lekkim zaczerwienieniem na moim policzku. Przejechałam  opuszkami palców w tym miejscu,a z oczu automatycznie popłynęły mi łzy. Nie rozumiałam jak on mógł. Jak Justin mógł mnie uderzyć. Otarłam łzy i postanowiłam wrócić do przyjaciół. Zeszłam na dół gdzie Taylor i Chris siedzieli na kanapie widocznie czekając na mnie. Wiedziałam, że będę musiała im powiedzieć w końcu to moi przyjaciele, przed nimi nigdy nic nie potrafiłam ukryć. Podeszłam do nich i usiadłam między nimi gdzie zrobili mi miejsce. Oboje automatycznie objęli mnie ramionami.
-Skarbie, powiesz nam co się stało ? -szepnęła moja przyjaciółka.
-Bo....Justin....on..-zaczęłam się jąkać.
-Co z nim co zrobił, Roonie ?
-Onmnieuderzył.-powiedziałam strasznie szybko.
-On co ?-zapytali oboje.-Bo chyba nie dosłyszałem.-dokończył Chris.
-UDERZYŁ MNIE KURWA.-krzyknęłam i automatycznie zalałam się łzami. Tay i Chris przytulili mnie do siebie, a ja siedziałam i płakałam.
-Ohh, kochanie.-zaczęła Tay.- Nie płacz, błagam Cię  bo zaraz i ja się poryczę. Wszystko się ułoży zobaczysz, będzie dobrze.-szeptała mi do ucha.
Nie wiem ile tak siedzieliśmy ale w pewnym momencie Chris wstał.
-Ja się już będę zbierał jest późno, a ty Roonie powinnaś iść się położyć i przespać.
-O-okey.-powiedziałam tylko.
Chris wyszedł, a ja wraz z Taylor udałyśmy się na górę do jej pokoju. Dziewczyna uznała, że mam spać z nią bo tak będzie lepiej.  Położyłam się do łóżka i przykryłam kołdrą po sam czubek nosa. Tay leżała obok mnie przytulając mnie do siebie. Byłam jej bardzo wdzięczna za to.
Nie wiem ile czasu minęło,a ja dalej nie potrafiłam zasnąć. Taylor spokojnie spała obok ja jednak nie potrafiłam. Leżałam tak i myślałam. Cały czas miałam przed oczami całą ta sytuację. Po mojej głowie zaczęły krążyć różne myśli. Może powinnam była go wysłuchać. Może było w tym nawet trochę mojej winy. Bo gdybym nie naciskała i zostawiła go samego nic takiego nie miałoby miejsca. Jednak ja jak zwykle musiałam postawić na swoim. Zdziwiła mnie również reakcja moich przyjaciół. Zwłaszcza Chrisa, byłam pewna, że zacznie wrzeszczeć rzeczy tupu "Jak on, kurwa mógł", "Zabiję go kurwa" itd. Jednak ten był spokojny jak nigdy. Szczerze mówiąc bolało mnie to. Nie pod względem fizycznym, a psychicznym fakt, że osoba, którą kocham podniosła na mnie rękę jest bolesny. Wiedziałam, że Justin jest impulsywny i porywczy ale nigdy nie sądziłam, że agresja weźmie górę nad rozsądkiem. Nie wiem co będzie dalej, muszę to przemyśleć i odpocząć chwilę. Potrzebuje czasu. Za 4 dni sylwester, mieliśmy iść na imprezę całą paczką i dobrze się bawić, a teraz nie wiem co z nami będzie. Potrzebuję czasu.
Zmęczona i przytłoczona tym dniem oraz nawiedzającymi mnie myślami zapadłam w sen.

JustinPOV:
Jestem kretynem. Jestem kurwa największym debilem na tej ziemi. Jak mogłem ją uderzyć ?Jakim trzeba być kurwa lewakiem.- powtarzałem sobie w myślach chodząc w kółko po domu i wyrywałem sobie włosy z głowy. Wkurwiłem się na telefon od Chrisa i to bardzo. Jeden jebany raz nie mogłem tam być,a oni już zjebali robotę. Byłem wściekły ale to nie usprawiedliwia tego, że uderzyłem kurwa Roonie- moją dziewczynę, kogoś kogo kocham i sam zabiłbym tego kto ją skrzywdzi, a tym czasem sam to robię. Nie miałem pojęcia co mam zrobić. Widziałem w jej oczach rozczarowanie i smutek, które starała się ukryć za zasłoną złości. Bałem się. Bałem się kurwa, że mnie zostawi. Ale nie może, nie może tego zrobić. Złapałem za telefon i wybrałem jej numer, nie odebrała. I tak za każdym jednym jebanym razem. Dzwoniłem, pisałem. Nic. Usiadłem na kanapie ówcześnie rzucając telefon na stolik i schowałem twarz w dłoniach. W mojej głowie panował istny chaos, który został przerwany przez dźwięk przychodzącej wiadomości. Zerwałem się i złapałem telefon jakby od tego zależało moje życie. Na ekranie pojawiła się wiadomość:
  " Daj jej czas. ~Tay. "
 Odrzuciłem telefon i wróciłem na kanapę. Po głowie chodziła mi treść wiadomości "Daj jej czas" Ile? Ile potrzebuje tego czasu ? A co jeśli nie da mi szansy ? Co jeśli to koniec? NIE, STOP BIEBER !!  Nie ma żadnego końca nie mogę tak myśleć, będę walczył, będę się starał. Nie mogę tak tego zostawić. Może faktycznie potrzebuje czasu. Po raz kolejny moje rozmyślenia zostały przerwane tym razem przez kogoś wściekle dobijającego się do drzwi. Leniwie podniosłem się z kanapy i powędrowałem w stronę drzwi. Złapałem za klamkę i otworzyłem je. Kiedy tylko ukazała mi się postać po drugiej stronie poczułem mocne uderzenie w szczękę.
-Co jest kurwa? -warknąłem.
-To za Roonie, debilu.
-Ja pierdole,Beadles. Mogłeś chociaż poczekać aż wejdziesz do środka. -powiedziałem i wróciłem na kanapę zostawiając go przy drzwiach. I tak wiedziałem, że za mną polezie.
-Bieber, kurwa. Czy ty wiesz co zrobiłeś ? Ona ma twoje pięć palców odbite na policzku.
-Skąd ty to wiesz?
-Bo byłem u Tay, kiedy przyszła. Ostatni raz ją taką widziałem jak umarł jej ojciec. -westchnął.- Cały czas płakała i się trzęsła. Z 2 godziny zajęło nam uspokojenie jej. W końcu poszła spać. Stary....-chciał dokończyć ale nie pozwoliłem mu na to bo doskonale wiedziałem co chce powiedzieć.
-Wiem, Chris. Wiem kurwa, że zjebałem po całej linii. Po twoim telefonie byłem wściekły jak sam skurwysyn. Wtedy do kuchni weszła Roonie. Prosiłem ją kilka razy żeby zostawiła mnie samego ale ona jak zwykle uparta została i nazwała mnie kutasem. Ja nie wiem co mi się wtedy stało odjebało mi konkretnie. Ja wiem, że nie mam żadnego usprawiedliwienia na to co zrobiłem. Wiem, że kurwa jestem największym debilem świata. Ale kocham ją. I nie wiem co zrobię jeżeli ona mi tego nie wybaczy. - ostatnie słowa ledwo przeszły mi przez gardło.
-Nie zaprzeczę temu co powiedziałeś bo jesteś debilem ale wiem, że ją kochasz,a ona kocha Ciebie i zaufaj mi. Wybaczy ci ale daj jej trochę czasu. - powiedział i położył rękę na moim ramieniu.
-Dzięki, stary. -powiedziałem.
-Nie ma sprawy. Ja będę się zbierał,a  ty powinieneś iść spać bo dla Ciebie to też był dzień pełen wrażeń. A i sorry za tego prawego sierpowego. -uśmiechnął się lekko.
- Nie przepraszaj, należało mi się nawet więcej niż tylko prawy sierpowy. Powinieneś porządnie skopać mi dupe.
-Trzymaj się, Bieber. -powiedział i opuścił mój dom.
Po wyjściu Chrisa zabrałem z barku butelkę whiskey i zacząłem pić bo nic innego mi nie zostało. Miałem nadzieję, że alkohol pomoże mi zapomnieć i że dzięki nie mu czas będzie płynął szybciej. Leżałem na kanapie z butelką whiskey w lewej dłoni i szlugiem w prawej zastanawiając się ile czasu potrzebuje Roonie. Pierwszy raz postanowiłem kogoś posłuchać. Normalnie to poleciałbym tam już 5 minut później jednak tym razem posłuchałem Taylor. Czemu ? Nie wiem. Może dlatego, że kocham Roonie i ją szanuje? Nie wiem. Ale wiem trzy rzeczy  rzeczy : Pierwsza- Jestem najebany jak armata, druga- będę o nas walczył do końca nie zważając na nic i trzecia idę spać.

RooniePOV:

**2 dni później **
Minęły dwa dni. Dwa dni, które w zasadzie przeleżałam w łóżku.  Nie miałam ochoty kompletnie na nic. Aktualnie jestem sama gdyż Taylor jest u Blaise'a, a jej rodzice wczoraj pojechali do Nowego Yorku gdzie zostają do nowego roku. Do sylwestra zostały dwa dni, a ja jestem w kompletnej rozsypce. Przysięgałam sobie, że już nigdy nie będę cierpieć, że nigdy się nie zakocham, że miłość jest dla idiotów. Jestem idiotką. Kocham go i nic z tym kurwa nie mogę zrobić. Jestem zagubiona we własnych myślach. Nie wiem co mam zrobić. Tay w moim imieniu poprosiła o czas, żebym mogła to wszystko przemyśleć. Minęły dwa dni, a ja dalej jestem rozdarta. Taylor mówiła, że powinnam z nim porozmawiać, a ja uparcie twierdzę, że jeszcze nie teraz. Bronie się przed tym żeby go nie zobaczyć ale w głębi serca niczego innego nie pragnę jak wtulić się w jego ramiona i poczuć smak jego ust. Ugh.... gadam jak zakochana piętnastolatka.
Postanowiłam, że trochę się ogarnę. Wezmę prysznic, zjem coś i przeniosę się na dół by coś obejrzeć w TV. Zabrałam  rzeczy na przebranie i poszłam do łazienki. Zdjęłam z siebie przepocone dresy i koszulkę wraz z bielizną i wpakowałam się pod prysznic. Ciepła woda spływająca kaskadami wzdłuż mojego ciała dawała mi ukojenie. Umyłam włosy oraz całe ciało i wyszłam owijając jeden ręcznik wokół mojego ciała, a z drugiego zrobiłam turban na głowie, posmarowałam ciało balsamem i włożyłam na siebie  świeżą bieliznę, dresy oraz koszulkę, rozczesałam włosy i wyszłam z łazienki po czym skierowałam się do kuchni. Tam zrobiłam sobie herbatę i tosty. Zabrałam swój posiłek do salonu gdzie usiadłam na sofie oglądałam MTV i jadłam. Nagle mój spokój przerwało pukanie do drzwi,a raczej napierdalanie w nie. Nie miałam pojęcia kogo niesie o tej porze. Jest po północy, a Taylor miała dzisiaj nocować u Blais'a. Podniosłam się z kanapy i skierowałam w stronę wejścia. Widok jaki zastałam za drzwiami przyprawił mnie o dreszcze.
-Co ty tutaj robisz? - zapytałam.
-Przyszedłem z tobą porozmawiać- wybełkotał.
-Jesteś kompletnie pijany, Justin. Idź do domu. -powiedziałam i chciałam zamknąć drzwi jednak chłopak skutecznie mi to uniemożliwił.
-Nigdzie nie idę. Prosiłaś abym dał ci czas. Minęły dwa dni i ja tak dłużej nie potrafię. Skarbie....-powiedział i się zachwiał. Wyglądał jak siedem nieszczęść. Jego niegdyś zawsze ułożone włosy dzisiaj były w kompletnym nieładzie, ubrania całe wygniecione, na twarzy miał lekki zarost i widoczne zmęczenie. Worki pod oczami, blada cera i przekrwione oczy. Nie mogłam go tak zostawić na zewnątrz, po prostu nie mogłam.
-Wejdź. -mruknęłam i zrobiłam mu miejsce żeby mógł przejść. Justin wtoczył się od środka i kiedy schylił się by zdjąć buty upadł na podłogę. Z lekkimi problemami po chwili stał. Poszliśmy do salonu. Kazałam mu usiąść na kanapie,a ja zajęłam miejsce na fotelu. Wiedziałam, że rozmowa z nim kiedy jest w takim stanie nie ma najmniejszego sensu. Jednak byłam ciekawa co zrobi bo niby w końcu człowiek pod wpływem alkoholu jest szczery do bólu.
-Roonie....ja przepraszam. Wiem, że zwykłe przepraszam nie wystarczy. Wiem, że jestem skończonym kretynem. Nie rozumiem jak mogłem cie uderzyć, nie byłem wtedy sobą, straciłem nad sobą kontrolę. Wiem, że pewnie mnie nienawidzisz ale ja Cię naprawdę kocham...proszę wybacz mi....- szepnął,a w jego oczach pojawiły się łzy. Nie wiedziałam co mam zrobić. Miałam ochotę rzucić się w jego ramiona i nigdy ich nie opuszczać ale z drugiej nie potrafiłam tego zrobić.
-Justin....idź spać. -powiedziałam.- Zostaniesz tu dzisiaj, bo nie jesteś w stanie wrócić do domu. -tylko to przyszło mi na myśl co mogłabym powiedzieć. Wstałam i skierowałam się na górę.
-Kochanie....-szepnął.
-Idę po koc, Justin. - odparłam krótko i prawie wbiegłam na górę. Wyciągnęłam koc z szafy i wróciłam na dół gdzie zastałam śpiącego już Justina. Podeszłam do niego i okryłam go kocem. Wyglądał tak niewinnie jak spał. Przejechałam delikatnie opuszkami palców po jego policzku na co Justin obrócił się na bok mamrocząc pod nosem "Kocham Cię, Roonie. " Wiedziałam, że chłopak śpi ale jego słowa spowodowały dziwny uścisk w klatce piersiowej.
-Też Cię kocham.- Pomimo tego, że mnie skrzywdziłeś Kocham Cię jak nikogo innego na świecie.- szepnęłam, a po moim policzku spłynęła samotna łza. Podniosłam się i poszłam na górę się położyć. Byłam jeszcze bardziej zagubiona niż wcześniej. Nie wiedziałam co mam zrobić. Nie wiedziałam czy mogę mu wybaczyć. Myślę, że boję się mu wybaczyć gdyż gdzieś w środku odczuwam strach przed tym, że Justin mógłby zrobić coś podobnego znowu. Zmęczona do granic gdyż od dwóch dni praktycznie nie zmrużyłam oka. Zasnęłam w zawrotnym tempie.

Od Autorki :

Jak myślicie Roonie mu wybaczy ??
Chciałabym żeby pod tym rozdziałem było co najmniej 10 komentarzy, dacie radę to dla mnie zrobić?
ILY <3

11 komentarzy:

  1. Mam nadzieje że mu ale nie teraz niech go troche pomęczy :) hehhe

    OdpowiedzUsuń
  2. DAWAJ MI 35 I TO JUZ!!!!!!!!! MA MU WYBACZYC BO JAK NIE OSOBISCIE CIE POBIJE:):):):):)
    PS. WIESZ KTO TO PISAL XD

    OdpowiedzUsuń
  3. ma mu wybaczyc i koniec!:) ale jeszcze nie teraz, niech jakos sie postara

    OdpowiedzUsuń
  4. mają się pogodzić!!! i to już!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny pod każdym względem

    OdpowiedzUsuń
  6. Awww oby mu wybaczyła

    OdpowiedzUsuń
  7. kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham
    to najlepszy blog ever czekam na kolejny:)))

    OdpowiedzUsuń
  8. a boże kocham to opowiadanie jest cudowne :) mam nadzieje ze się pogodzą :>

    OdpowiedzUsuń
  9. wow <3 / @monikapxo

    OdpowiedzUsuń