niedziela, 19 października 2014

41. My boss


RooniePOV:
-W twoim czym? -zapytałam ponownie, kiedy wsiedliśmy do samochodu.
-Dobrze słyszałaś. Mam swój klub nocny. -warknął.
-Od kiedy ?
-Od wakacji.
-I nie powiedziałeś mi o tym ponieważ ? -zapytałam. Możecie mnie uznać za jebniętą, ale nie jestem na niego zła za to, że ma klub. No bo każdy w swój własny sposób na zarobki. Mój chłopak wybrał klub ? Okej. Tylko czemu mi kurwa o tym nie powiedział ? To dlatego jestem zła, że przez jebane pół roku nic o tym nie wiedziałam. Z drugiej strony jak ja mogłam tego nie zauważyć. Zdarzały się sytuacje, kiedy Justin odbierał telefon, wkurwiał się, mówił, że Chris albo Ryan mają jakiś problem i wychodził. Kiedy teraz na to patrzę to wszystko by się zgadzało. Tylko, że po raz kolejny Justin zawiódł moje zaufanie.
-Nie wiem. Chciałem ci powiedzieć, ale nie miałem okazji.
-Ah, nie miałeś okazji przez jebane pół roku? Może wcale nie chciałeś mi nic mówić ? Może się bałeś ? A może po prostu tak było wygodniej ? Okłamywać mnie i wychodzić do swojego klubu i zabawiać się z panienkami ?
-Nie! Na litość Boską nie ! - krzyknął.
-W takim razie dlaczego, Justin ? -teraz to i ja krzyczałam. -Dlaczego okłamywałeś mnie przez 6 miesięcy, jak ja mam ci kurwa ufać ?!
-Nie ufasz mi ? -automatycznie się uspokoił.
-Ufam, a raczej ufałam. Justin do cholery ukrywałeś przede mną dosyć istotny fakt, nie uważasz?
-Wiem i przepraszam. Ja po prostu chyba się bałem, że...-urwał.
-Że co ? -zapytałam, bo byłam bardzo ciekawa co chce powiedzieć.
-Że mnie zostawisz. - przy ostatnim słowie jego głos się podłamał.
- Co? - wyszeptałam. - Boże Justin. Kochanie spójrz na mnie. - podniosłam jego podbródek tak, że patrzyłam w jego oczy. - Nigdy nie pomyślałabym o tym. Nigdy bym nie mogła tego zrobić. - oparł swoje czoło o moje.
- Tak bardzo cię kocham Roonie. Tak cholernie mocno. - powiedział.
- Ja ciebie też. - musnęłam kącik jego ust i uśmiechnęłam się. - Zabierz mnie tam. - Justin otworzył szeroko oczy.
- Nie. Nie wezmę cię tam. Nigdy w życiu.

Justin POV

Jak mogłem dać się namówić, żeby Roonie zobaczyła mój klub? Czekam w salonie już od ponad 40 minut na nią, bo ona się ciągle szykuje.
- Jestem gotowa. - usłyszałem. Za mną stała Roonie, która... Kurwa.
- Idź się przebierz. - warknąłem.
- Czemu? Przecież jest okej. - powiedziała i spojrzała na swój strój, czyli czarną krótką spódniczkę, tego samego koloru prześwitującą bluzkę, pod którą był czarny stanik, a na nogach miała tego samego koloru szpilki. Kurwa. W dodatku te krwisto czerwone usta. Kurwa.
- Ale będę musiał pilnować przez cały czas nie tylko tych napalonych na ciebie facetów, ale i samego siebie. - szepnąłem jej do ucha, na co ona wciągnęła powietrze.
- Bardzo mi przykro kochanie, ale co ja bym miała z tego, jakbym musiała iść ubrana jak święta dziewica. - jęknąłem, gdy koniuszek jej języka musnął moją szyję. - To co idziemy? - spytała.
Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do auta. Jechaliśmy prawie pół godziny. W klubie było już mnóstwo osób. Większość mężczyzn patrzyła na Roonie, jak na nową striptizerkę, ale przestawali, gdy ja się na nich spojrzałem wzrokiem, który mógłby zabijać. Zabrałem dziewczynę do mojego gabinetu i posadziłem na biurku.
- I jak ci się podoba? - spytałem.
- Jest całkiem fajny. - wzruszyła ramionami i rozejrzała się po pomieszczeniu.
- Całkiem fajny? - podniosłem brew do góry, po czym wpiłem się w jej usta, prosząc językiem o dostęp do nich, który mi dała. Roonie pociągnęła za końcówki moich włosów, przez co jęknąłem jej w usta. Zjechałem pocałunkami do jej szyi, gdzie zostawiłem po sobie ślad w postaci malinki. - To jaki jest mój klub kotku? - spytałem ponownie.
- Jest cholernie zajebisty. - przegryzła wargę, przez co wyglądała jeszcze bardziej seksownie. O ile z jej wyglądem tak się jeszcze da.. Pieprzyć to, że miałem pilnować samego siebie. najwidoczniej kiepski ze mnie opiekun. Ponownie wpiłem się w jej usta napierając na nią tak, że pół leżała na biurku. Moje ręce zaczęły jeździć po jej gołych udach podwijając jej spódniczkę do góry. Roonie wplotła swoje place w moje włosy szarpiąc za nie przez co w moich spodniach robiło się co raz mniej miejsca. Zjechałem swoimi pocałunkami na jej szyję lekko ją ssąc i przygryzając. Kiedy dotarłem do jej słabego punktu dziewczyna jęknęła i wygięła plecy w łuk nieświadomie ocierając się o mojego twardego już przyjaciela przez co syknąłem cicho co nie uszło jej uwadze. Podniosła swój wzrok spoglądając na mnie. Kiedy zobaczyła moją minę jej wzrok powędrował automatycznie w dół, widząc mój wzwód uśmiechnęła się chytrze.
-Szefie, czyżby miał pan nie mały problem ? -zapytała trzepocząc rzęsami.
-Myślę, że tak.- zachichotałem.
-Hmmm....-zamruczała.-Myślę, że mogę panu pomóc panie Bieber.
-Ja też tak uważam pani Styles.- wyszeptałem podchodząc coraz bliżej. -Sądzę, że powinniśmy  sprawdzić czy to biurko nadaję się do czegoś innego niż podpisywanie faktur.
-Ja też tak sądzę. -warknęła po czym pociągnęła z kołnierzyk mojej koszuli rozbijając jej usta o moje. Nasze pocałunki stały się bardziej dzikie i namiętne. Moje dłonie powędrowały bo jej piersi, zacząłem je lekko lecz zdecydowanie ugniatać przez co Roonie jęknęła mi w usta. Jej ręce zaczęły jeździć po moim brzuchu coraz niżej aż dotarła do moich spodni. Jej zwinne palce zaczęły rozpinać pasek od spodni, ja w tym czasie podciągnąłem jej spódniczkę do góry by następnie móc zsunąć jej majtki. Następnie zacząłem pocierać jej łechtaczkę przez co jęczała cicho co było muzyką dla moich uszu. Kiedy skończyła mocować się z moim paskiem szybkim i zdecydowanym ruchem pociągnęła moje spodnie wraz z bokserkami w dół. Nie zaprzestając moich ruchów, drugą ręką sięgnąłem do szuflady biurka by wyciągnąć prezerwatywę. Szybkim ruchem rozerwałem paczuszkę po czym wsunąłem gumkę na mojego penisa by sekundę później zastąpić nim moją rękę. Kiedy w nią wszedłem jęknęła tak głośno, że miałem wrażenie, że pomimo iż w klubie był straszny hałas to i tak nas usłyszeli.
-O mój Boże, Justin !!- wydyszała.
-Tak kochanie. Powiedz czego chcesz.
-Sz-szybciej, kurwa. -wyspała. -Pieprz mnie szybciej.- Muszę powiedzieć, że kocham temperament tej dziewczyny.
-Jak sobie życzysz, skarbie. - powiedziałem przyspieszając moje ruchy.Po kilkunastu następnych pchnięciach poczułem jak jej ścianki zaciskają się wokół mojego penisa. Chwilę później jej ciałem zawładnął orgazm, dziewczyna wbiła paznokcie w moje plecy jęcząc w moje usta. Sekundę później ja również doznałem spełnienia. Oparłem się czołem o jej czoło próbując unormować oddech. Kiedy już wrócił on do normalności zszedłem z niej, zużytą prezerwatywę związałem i wyrzuciłem do śmieci, następnie oboje się ubraliśmy i doprowadziliśmy do porządku.
-Zaczyna mi się to podobać. - powiedziałem.
-Ale co ? -zapytała nie wiedząc o co mi chodzi.
-No wiesz najpierw na płytach przy ścianie, teraz na biurku w moim gabinecie, ciekawe co będzie następne.
-Co powiesz na szatnie albo WC w szkole ?
-Jestem za ! - wyszczerzyłem się do niej.
-Dobra panie mogę uprawiać sex wszędzie chodźmy się napić. - pociągnęła mnie za rękę na dół do baru. Zamówilśmy sobie po drinku i usiedliśmy w loży. Położyłem dłoń na jej udzie i zacząłem po nim jeździć.Nagle podszedł do nas ochroniarz- Ashton.
- Szefie, przepraszam, że przerywam, ale musi pan pomóc wyprowadzić jednego mężczyznę. - spojrzałem na Roonie.
- Będę przy barze. - wstała i poszła do wspomnianego miejsca. Ruszyłem więc za Ashtonem. Jeden z klientów nie chciał wyjść z klubu, jednak kiedy ja go o to "poprosiłem": sprawa wyglądała całkiem inaczej. Zrobiłem co musiałem co zajęło mi niestety ponad 20 minut i poszedłem poszukać mojej dziewczyny. Siedziała przy barze podpierała się ręką.
- Kochanie wszystko w porządku? - spojrzałem na nią. Była cała blada.
- Nie czuję się za dobrze, Justin. - chwyciłem ją w talii i zacząłem iść w stronę wyjścia. Nagle Roonie wyślizgnęła mi się z uścisku i upadła na podłogę.
- Roonie? Kochanie? - poklepałem ją lekko po policzku. - Pomocy! Niech ktoś kurwa zadzwoni po pogotowie.- wrzasnąłem na cały klub. Po chwili zjawił się Ashton informując mnie,że karetka już jedzie.
Kilka minut później pogotowie zabrało Roonie do szpitala. Przekazałem co miałem moim pracownikom i pognałem w stronę szpitala. Kiedy tam dotarłem od razu rzuciłem się w stronę recepcji. Kobieta widząc moje zdenerwowanie i zmartwienie od razu udzieliła mi potrzebnych informacji. Kiedy znalazłem się pod jej salą zobaczyłem, że dziewczyna śpi podpięta do kilku aparatur kontrolujących jej rytm serca itd. Stałem tak patrząc na jej kruche ciało lezące za szybą gdy poczułem czyjąś rękę na ramieniu.
-Witam, panie Bieber. - przede mną stał ten sam lekarz co w tedy kiedy Roonie była w śpiączce. Ten sam, którego prawie pobiłem.
-Dzień Dobry. Co z nią ? -zapytałem od razu.
-Jej stan jest stabilny. Teraz po prostu śpi. Jutro rano może wrócić do domu.
-Skoro wszystko w porządku to dlaczego zemdlała ?
-Widzi pan, wykonaliśmy Pani Styles serię badań, które wykazały obecność narkotyków w jej krwi, a dokładniej mówiąc tabletkę gwałtu.- Na jego słowa głośno wciągnąłem powietrze. Zabije skurwysyna, znajdę i zatłukę. Przysięgam!

Od Autorki :
Osobiście nie jestem w stanie skleić porządnego zdania. Dzisiaj umarła ważna dla mnie osoba w rodzinie.
Jednakże nie chciałam po raz kolejny was zawieść i poprosiłam o pomoc moją ukochaną przyjaciółkę- Roonie, która dla was napisała ten rozdział więc podziękujcie jej ładnie.

PROSZĘ O KOMENTARZ <3

6 komentarzy:

  1. Przykro mi bardzo i wspolczuje.
    A rozdział boski ♥
    Trzymaj się!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi również jest przykro :c
    Rozdział jest świetny! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. O jejku :(( przykro mi :((
    Wczoraj znalazłam tego bloga i jest zajebisty!! :*
    Dodałabyś kilka informacji o sobie? Chciałabym wiedzieć coś o autorce tego genialnego bloga! :* <3
    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy nowy *.*

    OdpowiedzUsuń